Pokazywanie postów oznaczonych etykietą shabby chic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą shabby chic. Pokaż wszystkie posty

25 mar 2019

Pamiętajcie o swoich kwiatach


Ogień w kominku tlił się zaledwie, miękko splatając blask z rozchybotanym płomieniem świecy stojącej na kuchennym stole. Szelest zasypiającego żaru wzdychał raz po raz pieszczony podmuchami wiatru grającego w kominie. Wtórował mu szept pożółkłych stronic przewracanych smoczą łapą.
Księga była stara. Nie tak stara jak sam Smok, ale karmin jej okładki dawno poddał się upływowi czasu i teraz, w dystyngowanie spłowiałej materii trudno było dopatrzeć się meandrów złoceń tytułu.
Zachwycone dziecięce oczy wpatrzone w Smoka, buzie osłodzone kruszonką, otwarte po to, by lepiej słyszeć przedziwne opowieści. Resztki szarlotki upieczonej przez Wieśmę znikające ukradkiem w ustach Sinigera. Zapach żywicy, wosku...i tego szczególnego wieczornego ciepła pulsującego pod kołdrą jesiennych liści. Misterium ożywionej baśni.
Smok czytał...
Dawno, dawno temu, za siódmą górą, w siódmej wsi za siódmym lasem żyła sobie pewna dziewczyna. Nikt nie wiedział jak miała na imię i tak naprawdę chyba nikt się tym nie interesował. Dziewczyna mieszkała w małym domku ukrytym w ogrodzie, którego piękno zachwycało każdego, kto tylko przechodził obok wesołego, zielonego płotku otaczającego obejście. Ileż w nim było kwiatów, ileż kolorów!
Codziennie rano dziewczyna brała ceberek i podążała drogą przez wieś, by nabrać w rzece wody do podlania swych ukochanych kwiatów. Tak i tego dnia, ledwie zaplotła jasne warkocze już biegła piaszczystym traktem ku dalekiej wstążce modrej rzeki, już wracała, dźwigając pełny ceberek.
- Poratuj mnie kochanieńka! -dobiegł ją głos zza płotu chylącego się ku ziemi. -W piecu już rozpaliłam, imbryk chciałam na płycie stawiać a tu wody nie ma, herbaty nie mam jak zaparzyć. -czarnowłosa kobieta zapraszająco uchyliła furtki. -Czasu nie mam do rzeki pobiec, na targ się spieszę a ty pełen ceberek niesiesz, nie ubędzie ci przecież wiele.
Popatrzyła dziewczyna na lusterko wody modro w wiadrze połyskujące, spojrzała na kobietę i uśmiechnęła się ciepło. -Oczywiście, proszę. Napełnij swój imbryk.
Po chwili szła już dalej wiejską drogą, coraz bliżej swego ogrodu, coraz bliżej kwiatów czekających na podlanie.
- Zatrzymaj się ślicznotko! -gospodarz poprawił słomiany kapelusz zsuwający się na krzaczaste brwi. - Widzę, że od rzeki biegniesz a ja jeszcze czasu nie miałem psa napoić. Spragnione zwierzę jeno ozór z upału wywiesiło a mi nijak teraz z domu wychodzić bo na gości czekam. -spojrzał wymownie na ceberek a pies czując zapach wody ślinę z pyska toczyć zaczął do nóg dziewczyny się łasząc.
Uśmiechnęła się jasnowłosa. Psią miskę po brzegi wodą napełniła i podrapawszy chłepczącego zwierzaka po kudłatych uszach, ruszyła ku swemu obejściu. Tylko ceberek coraz lżejszy...
- A niech demony porwą ten upał! -klęła pod nosem sąsiadka, ze złością patrząc na krzak róży z mozołem wspinający się po kratce z deszczułek. -Tyle lat starań, tyle wyrzeczeń. -burczała, mnąc w palcach zwiędnięte listki. -Sama zobacz! -spod gniewnie ściągniętych brwi spojrzała na nadchodzącą dziewczynę. -Jeszcze trochę a całkiem bez wody zmarnieje! Niewdzięczny badyl!
Popatrzyła dziewczyna na umierającą róże, popatrzyła na resztkę wody w ceberku. Podlała usychający krzak.
Gdy dotarła do swojego ogrodu nie przywitał jej wonny kobierzec kwiatów. Nic nie zostało z pysznych barw i radujących serce zapachów. Pozbawione wody rośliny bezsilnie legły na pobrużdżonej upałem ziemi a w ceberku nie została ani kropla ożywczej wody.
- Więc nie należy pomagać innym? -Wieśma zatrzymała znieruchomiały wzrok na Smoku pochylonym nad księgą Smoczobajek.
Ciepłe dłonie Sinigera zamknęły się na ramionach kobiety, zostawiając na wełnianej chuście okruszki szarlotki. - Oni wszyscy wiedzieli, gdzie płynie rzeka. - powiedział cicho.

Lela

ps. Kwiaty. Dla Was. Prosto z Margosiowej chatki. I wcale nie ususzone brakiem podlewania. Pełne słońca, zapachu lata i bardzo pozytywnej energii :D
flower

19 mar 2019

Dwa oblicza magii


-Po co tak się męczysz? -znajoma przyglądała się jak nakładam na druty oczko za oczkiem. -Gotowy szalik kupisz za parę złotych. W dodatku ładniejszy! -jadowicie błysnęła okularami zza krawędzi filiżanki.
-Szalik ze sklepu nie będzie magiczny!
-Magiczny!? -znajoma omal nie zachłysnęła się herbatą. -Co jest magicznego w zwykłym kłębku nitek!?
-Nie widzisz, że w każde oczko wplatam wiosnę? Do każdego dodaję niteczkę uśmiechu, pasemko słonecznego promyka. Robię ten szalik i myślę sobie, jak mięciutko i ciepło będzie temu komuś, kto będzie go nosił. Taka moja magia rytualna. -mrugnęłam do znajomej. -Wcale nie gorsza od tej z pentagramem i czaszką.
Znajoma tylko wzruszyła ramionami i poszła. Do sąsiada. Na pokaz fajerwerków.
***
Magia ma dwa oblicza. Pierwsze, eksplodujące fajerwerkami zaklęć zdolnych poruszyć firmament tylko po to, by pluł ogniem w kulących się ze strachu śmiertelników. Jest władzą, po którą można tak łatwo sięgnąć, mocą rzucającą adwersarzy na kolana, przyginającą do ziemi karki maluczkich.
Drugie szepcze słodkim śpiewem wiatru w nasyconych zielenią gałęziach drzew, śmieje się radością słonecznego poranka, gdy pod dotknięciem opuszka palców nieśmiało rozkwita pąk dzikiej róży. Nie zaprzęga błyskawic do swojego rydwanu. Nie pochyla się nad alembikiem w którym wrze przyszłość przemocą zmieniająca ścieżki czasu. Miesza konfitury drewnianą łyżką i pozwala rosnąć mleczom na trawniku przed domem.
Pierwsza żąda, druga nie ma oczekiwań.
Lela


 druciarka

ps. A napis na magiczne pudełko na druty wymyśliła Jola :D 

11 mar 2019

Wilcza cisza.

Mówi się, że cisza jest przeciwieństwem hałasu. Nieprawda. Cisza jest tylko brakiem hałasu. Cisza byłaby straszliwym harmiderem w porównaniu z nagłą, cichą implozją bezdźwięczności, która trafiła magów z siłą wybuchu dmuchawca.
Terry Pratchett (z książki Blask fantastyczny)

Po tygodniu chorowania ciężko jest być głośnym filozofem dlatego wilki będą w oprawie z ciszy.
Lela



wolf


wolf

8 mar 2019

Prawda jest kobietą

Prawda jest kobietą, albowiem prawda to piękno, a nie przystojność, myślał sobie Ridcully, gdy senat zajmował miejsca, pomrukując przy tym niechętnie. To dobrze tłumaczy powiedzenie, że kłamstwo może cały świat oblecieć, zanim prawda włoży buty. Musi przecież zdecydować, którą parę włożyć – pomysł, że kobieta z taką pozycją miałaby tylko jedną, wykracza poza granice racjonalnej wiary. Właściwie, jako bogini, ma na pewno wiele par i tyleż wyborów: wygodne buty dla prostych, domowych prawd, podkute i ciężkie dla prawd nieprzyjemnych, proste chodaki dla prawd uniwersalnych i może też jakieś klapki dla prawd oczywistych.
(...)
Prawda, stojąc przed swą ogromną garderobą, wybrała buty z czarnej skóry na wysokich szpilkach – najodpowiedniejsze dla prawdy tak bezczelnej.

Terry 

W ten "ósmomarcowy" dzień jestem tak zakichana, że natchnienie zginęło pod górą zużytych chusteczek. Nieoceniony Terry znakomicie zastąpi mnie w roli narratora na Dzień Kobiet. 
A do cytatu dołączam bardzo kobiece róże vintage :)



roses


roses

22 lut 2019

Prawdziwa magia

Dziś podczas sesji zdjęciowej doszłam do wniosku, że powinno się mnie zatrudnić jako specjalistę od efektów specjalnych. Co prawda nie wiem czy tacy specjaliści też pielgrzymują po domu ze starymi dechami pod pachą rozbijając obóz przy każdym, obiecującym "plenerze"... ale efekt porównywalny :D

boginii

boginii

㋡ Abrakadabra! ㋡


14 lut 2019

Żywioły


Port jest pusty tak jak i uliczka karkołomnie biegnąca w stronę nabrzeża. Wiatr idący od morza nie niesie ze sobą tłustego zapachu ryb a jedynie słoną zapowiedź sztormu. Szarpie olinowanie, wgryza się w drewniany pirs rozzłoszczoną pianą grzywiastych fal. Chłoszcze kipielą ścianę fiordu mając nadzieję, że w końcu dosięgnie moich nóg.
Stoję na krawędzi żywiołów łapiąc we włosy niepokorny wiatr. Suknia tańczy, łopocze jak żagiel.
Woda i powietrze. Ziemia pod stopami.
Wszystkie żywioły przenikają się ze sobą. Ziemia jest najcichszym, najbardziej spokojnym z nich. Jest opoką, matką wydającą na świat nowe istnienie i miłosiernie otulające jego fizyczność w ostatecznym śnie. A przecież rozszalała w ognistym tańcu liże upiornym gorącem zbocza wulkanu, pchnięta wiatrem toczy grzmiące lawiny, drapieżnie wygładzając kamienną suknię gór.
Jest domem, życiem i śmiercią. To od niej odbijasz się stopami by latać. To jej szukasz opuszkami palców, gdy tonąc zachłystujesz się wodą.
Nie ma granic. Wszystko się przenika. Żywioły, świadomość i podświadomość. Nawet rozkosz jest rodzajem bólu a sen częścią rzeczywistości.

Lela


żywioł wody

żywioł wody

28 sty 2019

Marzeniami malowany


Ubierz wspomnienia w słomkowy kapelusz i poczuj na policzkach ciepło letniego słońca...
Teraz.

wieszak

wieszak

wieszak

I jeszcze trochę o marzeniach. ;)
Kiedy byłam mała chciałam zostać lekarzem. Nie dlatego, by pomagać ludziom. A gdzież tam! W mojej egoistycznej duszyczce kwitło pragnienie posiadania WŁASNEJ pieczątki!
Uwielbiałam siedzieć w pracy u mamy, stemplując arkusze czerwonymi pieczęciami. Pamiętam, że najbardziej lubiłam taką z napisem „za zgodność” :D
Ale największy skarb wszechczasów posiadała moja chrzestna – lekarz pediatra. Jej pieczątka, przechowywana w metalowym pudełku z gąbką nasączoną tuszem była największym, magicznym artefaktem jaki nosiła Ziemia. Marzyłam, że kiedyś taką dostanę i będę mogła stemplować wszystko dookoła.
Na szczęście dla ścian, mebli i czół rodzicieli własnej pieczątki doczekałam się dopiero teraz. Ale z ręką na sercu Wam mówię – stemplowanie sprawia mi taką samą frajdę jak kiedyś :D