Mam swój domek na wsi,
do którego uwielbiam uciekać od życia. Jest w małej wiosce otoczonej lasami,
dosłownie kilka domów na krzyż i dwie drogi - też na krzyż. To stara wieś z
historią - kiedyś była dużo większa i domy stały też w sąsiadujących lasach.
Teraz po wielu z nich zostały tylko bardzo stare sady, porastające powoli lasem
pola (niektóre nadal uprawiane) i… studnie.
Jest też jeden dom.
Kiedy byłam mała - mieszkała w nim para staruszków. To był taki prawdziwy
wiejski domek dwie izby, piec, przytulona do domu obórka. Dzisiaj z domu
zostały ściany, dach i pozbawione szyb okna. Ze wszystkich stron zasłoniły go
drzewa i leszczyny, a od strony drzwi pole wysokich pokrzyw. Jeśli nie wiesz,
że tam jest dom - nie znajdziesz go.
Uwielbiam zakradać się
do tego miejsca. Wchodzę do środka, staję przed oknem i przez okno patrzę jak
zmieniają się w lesie pory roku. Jest cicho, bezpiecznie, a okno staje się
żywym obrazem.
Po chwili zaczynają
śpiewać ptaki, szumi las, a ja mam wrażenie, jakbym stała się gościem w świecie
zarezerwowanym wyłącznie dla Duchów Natury, jakby ten spektakl nie był
przeznaczony dla oczu żywych ludzi. Nie widać mnie, a ja widzę to wszystko -
całą magię lasu swobodnie i nieskrępowanie odsłaniającą się przede mną…
Zawsze chciałam w
jakiś sposób wyciąć kawałek tego cudu i zabrać ze sobą do mojego miejskiego
domu. I myślę, że to właśnie ten dom - właśnie to miejsce jest obecne we
wszystkich łapaczach snów, które robię. Marzę sobie, że tak samo jak tamto okno
- moje łapacze są bramą do innego świata… Do wewnętrznego życia lasu tętniącego
magią…
Moonah
gdzie jest takie miejsce o którym piszesz?:)))u mnie wszystkie takie miejsca zalali betonem,nie ma dzikich łąk no i wszędzie ludzi tłum:)))Twoje łapacze są urocze:)))
OdpowiedzUsuńA to już trzeba zapytać Moonah, choć u mnie na Podlasiu jeszcze dużo takich miejsc. Na szczęście. ;)
Usuń