Przychodzi do nas Rudyłard Bubu.
Rudyłard jest młodym kotem, rudym – jak łatwo się
domyślić. Nazwisko zyskał przez kosmiczny odgłos jaki wydaje kiedy jest
zadowolony. Zawsze wiedziałam, że koty są niesamowicie udźwiękowione ale
pierwszy raz słyszę, żeby kot buczał zamiast mruczeć.
I robi z pyszczka kółeczko. No czadowy jest!
W dodatku dobrze wychowany. Nie wpycha się na chama na
salony. Siada grzecznie w progu i buczy niczym transatlantyk zawijający do
portu. Nawet moja demonica jest pod głębokim wrażeniem Rudyłarda i ochrzania go
jedynie przez izolacyjną warstwę drzwi tarasowych. Kiedy bariera znika Freya
zamienia się w dystyngowaną damę.
Normalnie jak ludzie z internetu…
Sir Rudyłard Bubu:
A to klucznik, który czekał bardzo długo na ostateczną formę bo nie potrafiłam wymyślić godnego ozdobienia "tympanonu".
Aż wyczaiła go Przyjaciółka i... Tadam!
Jarzębina stoi na straży jej magicznego domu :)
Tak jest. U nas Ci to zawiśnie!
OdpowiedzUsuńCzekała na Ciebie. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć mojej niemocy twórczej odnośnie tympanonu. Nic mi nie pasowało a Twoje imię komponuje się IDEALNIE :D
UsuńMój rudzielec jak ośmieliłam się "spóźnić "po pracy do domu to siedział na krzesełku w przedpokoju i zaraz na wejściu dostawałam autentyczny ochrzan a tak śmiesznie wykręcał pyszczkiem jakby rzeczywiście mówił przy czym dźwięki jakie wydawał jakby układały się w słowa:))))
OdpowiedzUsuńPrawda? Długie, modulowane monologi są też specjalnością Frei. A jak się jej odpowie, to potrafi nadawać kwadrans :D
Usuńoj, znam i ja takie futrzaste gadułki :)
OdpowiedzUsuńjarzębinowe zakluczenie smakowite wielce!