5 kwi 2014

Nowe drogi

Wierzchowiec Odkrywcy miał minę równie skwaszoną jak jego pan, gdy znudzonym krokiem człapał przez wieś w kierunku gospody. Dzieciarnia, która jeszcze parę lat temu żądna opowieści biegła za wędrowcem, teraz nawet głów nie obracała, by spojrzeć na jeźdźca ponurego niczym chmura gradowa. Ileż można było słuchać tych samych opowieści, o tych samych krainach? Nikogo już nie interesował los pięknej księżniczki, starzejącej się powoli wśród diamentów i jedwabnych poduszek, nikt nie był ciekaw Straszydeł, które same zaczynały ziewać na widok Odkrywcy. -Znowu on. -wzdychały wzruszając włochatymi ramionami i wracały do grania w warcaby.
Odkrywca zaplątał wodze o belkę koniowiązu i wszedłszy do karczmy usiadł na tym samym miejscu, które zajmował od lat. Ten i ów podniósł głowę, skinął mężczyźnie zdawkowo. Nikt nie przysiadł się do jego stołu, nikt, jak to dawniej bywało, nie postawił mu kufla piwa, w zamian za historię o przygodach z dalekich podróży. Bo przygód nie było. Wszystkie skrzynie ze skarbami odkopano, wszystkie dziewice uratowane z rąk okrutnych smoków dawno powychodziły za mąż i teraz uganiały się za bandą rozwrzeszczanych dzieciaków, z melancholią wspominając ciszę smoczej pieczary.
-Po prostu nie umiem już opowiadać. -westchnął Odkrywca, wysupłując z chudego mieszka zaśniedziałą monetę.
-A może nie masz niczego do opowiedzenia?
Wiadomo nie od dziś, że wieśmy, smoki jak i pewni czarodzieje w szarych płaszczach, zjawiają się dokładnie wtedy gdy ich potrzebujemy. Może nie koniecznie w ten sposób w jaki byśmy sobie tego życzyli, ale to już zupełnie inna bajka.
Margolota zamknęła za sobą drzwi, mrugnęła do karczmarza i rozbawionym wzrokiem obrzuciła nieco przykurzonego Odkrywcę. -I znowu zawitałeś w nasze strony. -stwierdziła bez zdziwienia. -I znowu bardziej markotny. -dodała, sadowiąc się przy stole. Z wdzięcznością przyjęła od karczmarza kubek kwasu chlebowego i upiwszy łyk spojrzała na wędrowca.
-Czemu tracisz czas, wciąż wędrując tą samą drogą? -zapytała.
-Na tej drodze poznałem już wszystkie niebezpieczeństwa i wiem, że nic nie może mi zagrozić. -wzruszył ramionami Odkrywca. -Po co mam się narażać, szukając innych dróg?
-Bo na tej niczego więcej nie osiągniesz. -odparła wieśma. -Ludzie nie będą słuchać wciąż tych samych opowieści. Magia tych przygód przebrzmiała. Sam czujesz, że jesteś już znudzony wędrówką podczas której nie czekają na ciebie żadne niespodzianki, żadne wyzwania. Stań się znów Odkrywcą. Rusz w Świat, którego jeszcze nie poznałeś a twoje opowieści znowu rozpalą się jak latarnie.
Wędrowiec posłuchał słów wieśmy. Skierował wierzchowca w leśne ostępy, gdzie czaiła się Przygoda, jakiej nikt jeszcze nie odkrył a gdy wrócił, ogień opowieści na nowo rozpalił serca słuchaczy. Kowal przekuł go w niezwykły miecz, tkaczka wplotła w barwny dywan, poeta napisał nowy poemat o wędrówkach Odkrywcy i zebrał laury wygłaszając go na międzynarodowym konkursie literackim. Każdy zabrał ze sobą drobny płomyk z ogniska wędrowca i pomnożył go, dodając do niego swoją własną Magię.
A Odkrywca? Uśmiechając się pod wąsem ruszył w kolejną podróż. I jeszcze tylko wstąpił do chatki wieśmy by zostawić jej butelkę morskiego piasku. Pamiętacie?



Obraz znaleziony w "sieci". jeśli ktoś zna autora, proszę o info :)

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że nie muszę wędrować w trudzie i znoju. Wystarczy, że usiądę wygodnie i popuszczę wodze wyobraźni. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dobrze że takie mądre wieśmy wiedzą kiedy się zjawić z dobrą radą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam :-) Morski piasek z niespodzianką :-)

    OdpowiedzUsuń