Wierzchowiec Odkrywcy miał minę równie
skwaszoną jak jego pan, gdy znudzonym krokiem człapał przez wieś w
kierunku gospody. Dzieciarnia, która jeszcze parę lat temu żądna
opowieści biegła za wędrowcem, teraz nawet głów nie obracała, by spojrzeć
na jeźdźca ponurego niczym chmura gradowa. Ileż można było słuchać tych
samych opowieści, o tych samych krainach? Nikogo już nie interesował
los pięknej księżniczki, starzejącej się powoli wśród diamentów i
jedwabnych poduszek, nikt nie był ciekaw Straszydeł, które same
zaczynały ziewać na widok Odkrywcy. -Znowu on. -wzdychały wzruszając
włochatymi ramionami i wracały do grania w warcaby.
Odkrywca
zaplątał wodze o belkę koniowiązu i wszedłszy do karczmy usiadł na tym
samym miejscu, które zajmował od lat. Ten i ów podniósł głowę, skinął
mężczyźnie zdawkowo. Nikt nie przysiadł się do jego stołu, nikt, jak to
dawniej bywało, nie postawił mu kufla piwa, w zamian za historię o
przygodach z dalekich podróży. Bo przygód nie było. Wszystkie skrzynie
ze skarbami odkopano, wszystkie dziewice uratowane z rąk okrutnych
smoków dawno powychodziły za mąż i teraz uganiały się za bandą
rozwrzeszczanych dzieciaków, z melancholią wspominając ciszę smoczej
pieczary.
-Po prostu nie umiem już opowiadać. -westchnął Odkrywca, wysupłując z chudego mieszka zaśniedziałą monetę.
-A może nie masz niczego do opowiedzenia?
Wiadomo nie od dziś, że wieśmy, smoki jak i pewni czarodzieje w szarych
płaszczach, zjawiają się dokładnie wtedy gdy ich potrzebujemy. Może nie
koniecznie w ten sposób w jaki byśmy sobie tego życzyli, ale to już
zupełnie inna bajka.
Margolota zamknęła za sobą drzwi, mrugnęła do
karczmarza i rozbawionym wzrokiem obrzuciła nieco przykurzonego
Odkrywcę. -I znowu zawitałeś w nasze strony. -stwierdziła bez
zdziwienia. -I znowu bardziej markotny. -dodała, sadowiąc się przy
stole. Z wdzięcznością przyjęła od karczmarza kubek kwasu chlebowego i
upiwszy łyk spojrzała na wędrowca.
-Czemu tracisz czas, wciąż wędrując tą samą drogą? -zapytała.
-Na tej drodze poznałem już wszystkie niebezpieczeństwa i wiem, że nic
nie może mi zagrozić. -wzruszył ramionami Odkrywca. -Po co mam się
narażać, szukając innych dróg?
-Bo na tej niczego więcej nie
osiągniesz. -odparła wieśma. -Ludzie nie będą słuchać wciąż tych samych
opowieści. Magia tych przygód przebrzmiała. Sam czujesz, że jesteś już
znudzony wędrówką podczas której nie czekają na ciebie żadne
niespodzianki, żadne wyzwania. Stań się znów Odkrywcą. Rusz w Świat,
którego jeszcze nie poznałeś a twoje opowieści znowu rozpalą się jak
latarnie.
Wędrowiec posłuchał słów wieśmy. Skierował wierzchowca w
leśne ostępy, gdzie czaiła się Przygoda, jakiej nikt jeszcze nie odkrył a
gdy wrócił, ogień opowieści na nowo rozpalił serca słuchaczy. Kowal
przekuł go w niezwykły miecz, tkaczka wplotła w barwny dywan, poeta
napisał nowy poemat o wędrówkach Odkrywcy i zebrał laury wygłaszając go
na międzynarodowym konkursie literackim. Każdy zabrał ze sobą drobny
płomyk z ogniska wędrowca i pomnożył go, dodając do niego swoją własną
Magię.
A Odkrywca? Uśmiechając się pod wąsem ruszył w kolejną
podróż. I jeszcze tylko wstąpił do chatki wieśmy by zostawić jej
butelkę morskiego piasku. Pamiętacie?
Obraz znaleziony w "sieci". jeśli ktoś zna autora, proszę o info :)
Dobrze, że nie muszę wędrować w trudzie i znoju. Wystarczy, że usiądę wygodnie i popuszczę wodze wyobraźni. :)
OdpowiedzUsuńI takie wędrówki są równie fascynujące :)
Usuńjak dobrze że takie mądre wieśmy wiedzą kiedy się zjawić z dobrą radą :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej w baśniach ;)
UsuńPamiętam :-) Morski piasek z niespodzianką :-)
OdpowiedzUsuń