6 kwi 2014

Król i Sołtys

Ledwie co zaspane słońce zdążyło ozłocić strzechy chałup, ledwie pierwsze ptaki zaświergotały, pozbywając się porannej chrypki a już dom sołtysa otwierał swe podwoje dla mieszkańców wsi. Każdy mógł liczyć na poradę, pomoc, na ciepłe słowo chociażby.
Śniadanie raz dwa przełknąwszy ruszał potem sołtys własnego gospodarstwa doglądać, żonie przy zwierzętach pomóc. Tego serdecznym ukłonem pozdrowił, tamtemu pomógł oporną kobyłę na kowalowym podwórzu przytrzymać. Patrzył, obserwował, czy we wsi dobrze się dzieje, czy nikomu czego nie brakuje, czy wdowa ma co do garnka włożyć i żadnemu dzieciakowi koszulka z grzbietu nie spada.
Dobrze się żyło ludziom pod tym życzliwym spojrzeniem sołtysowym, wieś przytulona do Prastarej Puszczy kwitła jak malowanie. Nawet cięty język sołtysowej małe szkody robił, bo jak kto szczęśliwy, to na drobne złośliwości przestaje zwracać uwagę.
Aż razu pewnego dźwięk rogu myśliwskiego poniósł się po lesie, echo rozbrzmiało rżeniem koni. Sam Król na polowanie się wybrał i zapędziwszy się za zwierzyną, ze swoim orszakiem u skraju wsi stanął. Wjechawszy między chałupy z ukontentowaniem patrzył na czyste obejścia, świeżo bielone ościeżnice, płoty z malowanymi garnkami połyskującymi na sztachetach. Nawet prosięta taplające się w błotnistej zagródce jakieś takie mniej ubłocone wydały się Królowi.
Wieść o szlachetnym gościu lotem błyskawicy obiegła całą osadę i nie minęła chwila a już na drogę wylegli zaciekawieni mieszkańcy. Kobiety oderwane od gotowania strawy pospiesznie wycierające dłonie w fartuchy, zarumienione dziewczęta strzelające oczyma w kierunku przystojnych drużynników no i mężczyźni, nie dający po sobie poznać ciekawości ale i trochę zaniepokojeni niecodzienną wizytą. Kto tam wie, co Władcy do głowy strzelić może? Siedzi taki całymi dniami na tronie i tylko diamentowe guziki w koszuli liczy. A może za niego liczą? Kto go tam wie...
Przyleciał i sołtys. W czapce przekrzywionej na jedno ucho, w rubaszce tak lichej i spranej, że dawno już zapomniała jaki kolor jej natura przysposobiła. Popatrzyli chłopi na Króla, popatrzyli na swego sołtysa i wstyd im się zrobiło, że takiego obdartusa mają za reprezentanta wiejskiej ławy. Ten i ów burknął coś nawet nieprzychylnie o prezencji naczelnika, ale po łbie dostał od Margoloty, którą oczywiście (jak to wieśmę) przyciągnęło niecodzienne zbiegowisko.
Niestety. Sołtys usłyszał owe szepty na temat swego przyodziewku, który faktycznie, choć czysty, lepsze czasy pamiętał. W tym sęk, że za tą całą bieganiną nie było kiedy ani na czwartkowy targ skoczyć ani tym bardziej do miasta pojechać, by nowe odzienie sobie sprawić. Stał więc teraz przed królewskim orszakiem i gniotąc czapkę w sękatych dłoniach wstydził się okrutnie swojego wyglądu.
Władca spojrzał na chłopów, wyłowiwszy z tłumu czarnowarkoczystą głowę wieśmy skinął jej z ledwie dostrzegalną obawą i zsunąwszy się z siodła podszedł do sołtysa.
-Zły to Król, którego szaty są tak ciężkie od złota, że nie da rady tyłka z tronu podnieść. -powiedział głośno. -Dziedzina powinna być szatą władcy, kraj, jaki ma pod swoją pieczą...-udał, że nie widzi jak Margolota ostentacyjnie przewraca oczyma. -A wieś tobie powierzona, dostatkiem opływa i to powinno być powodem do dumy a nie strój bogaty.
Zaszemrał tłum, ludziska popatrzyli po sobie, po swoich chałupach i gorliwie potakiwać jęli słowom Królewskim.
A Władca podszedł jeszcze bliżej sołtysa i kładąc królewską prawicę na ramieniu stropionego mężczyzny pochylił królewskie usta ku sołtysowemu uchu -Ale pamiętaj, że ty też jesteś drzewem we własnym sadzie i dbać o siebie powinieneś. Gdy rozdasz wszystko, nie będziesz miał co pomnażać. Zadbaj o siebie jak i dbasz o swoje gospodarstwo. Zaręczam ci, świat się nie zawali, jak w niedzielę pośpisz sobie dłużej, czy na spacer do lasu pójdziesz. 



Obraz znaleziony w sieci. Jeśli ktoś zna autora, proszę o info.

6 komentarzy:

  1. Król mądrze gada. Widać, że nawet jedno spojrzenie na wieśmę, sprawia, iż człekowi mądrość do głowy przychodzi. Trzeba jednak monarsze przyznać, że podatny na mądrość być musi, bo co poniektórzy to cały dzień mogą się tak gapić i nic! A wiem, że Król mądrze gada, bo sama rozdałam wszystko. I nie mam co pomnażać. I pustkę mam wokół. Ostrożnie nasadzam NOWE. Nadzieją nieśmiałą zasilę i poczekam. Może co urośnie.
    Niedzielnej niedzieli życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie odpowiednie patrzenie na wieśmę to instynkt samozachowawczy. Nie daj Bogi zezem na nią zerknąć, albo prychnąć w nieodpowiednim momencie...i już traszka gotowa.
      A tak serio. Równowagę w dawaniu i braniu ciężko jest zachować nie tylko egoistom, którzy do siebie wszystko grabią. Znacznie trudniej pamiętać o sobie, gdy człek innym serce na talerzu podaje.
      I również życzę niedzielnej niedzieli ;)

      Usuń
  2. ach jakiż mądry król w tej Twojej krainie. Niech on też się rozmnaża i to licznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre rady dobrymi radami, ale życie sobie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano niestety, pewnie mieszkańcy wsi przyzwyczajeni to takiego sołtysa nie pozwolą mu iść na spacer ;)

      Usuń