-Sklep ze sposobami na życie. -Margo stała
przed schodkami wiodącymi do drzwi i z zadartą głową raz jeszcze czytała
napis na szyldzie. Jakoś nie chciało jej się uwierzyć. Widziała już
sklepy ze szczęściem, z mądrością i czymś co wyglądało jak
jedzenie a w rzeczywistości do jedzenia zupełnie się nie nadawało, choć
ludzie zdawali się nie zauważać tego drobnego faktu. Chyba ze
szczęścia, które kupili w sklepie obok.
-Sposoby na życie. -mruknęła do siebie wieśma, mocno naciskając klamkę. -No ciekawa jestem...
Drzwi ustąpiły z cichutkim i bardzo optymistycznym dźwiękiem
porcelanowych dzwoneczków. Natychmiast też pojawił się sprzedawca.
Jowialny staruszek z siwym, przepisowo podkręconym wąsem i dobrotliwym
spojrzeniem psychiatry chowającego za plecami narzędzia do lobotomii.
-Czym mogę służyć, szanownej pani? -zapytał, szerokim gestem wskazując regały pełne książek.
-Sposobem na życie. -wieśma podeszła do jednej z półek i na chybił trafił wyciągnęła zdobny w złocenia wolumin.
-Ależ oczywiście, oczywiście...-z ust sprzedawcy nie schodził idealnie
wykrojony uśmiech. -Akurat ta księga to sposób na życie kupowany
najczęściej przez żony dla swych szczęśliwych mężów. Obok mamy sposoby
na życie nabywane przez teściowe dla synowych, tamten cały regał to
sposoby na życie, które matki zamawiają dla swoich słodkich
dziatek...-sprzedawca pląsał między półkami, prezentując wieśmie coraz
to nowe księgi ze starannie rozrysowanymi tabelami, wykresami i
schematami na wielobarwnych rycinach.
-Wie pan...-Margo podrapała się po zmarszczonym nosie. -Nie potrzebuję sposobu na życie dla kogoś innego, tylko dla siebie...
-Ach...indywidualistka. -mruknął sprzedawca i sięgając na najwyższą
półkę wręczył Margolocie pokryty kurzem wolumin. -Proszę. -przetarł
grzbiet rękawem.
Wieśma z ciekawością otworzyła książkę. Wewnątrz były jedynie puste, lekko pożółkłe kartki.
-To zestaw do samodzielnego montażu. -uśmiechnął się sprzedawca i w
odpowiedzi na pytające spojrzenie Margo, podał jej pióro i buteleczkę
atramentu.
Obraz pochodzi z galerii: http://breathing2004.deviantart.com/
DZIĘKUJĘ... Bardzo, bardzo dziękuję Ci za tę historię :-) Tak genialną w swej prostocie... Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo dziękuję za to, że odwiedziłaś Margolotę :) mam nadzieję, ze zostaniesz stałym gościem moich bajek.
UsuńJa tez dziękuję ( kochajmy książki!)
OdpowiedzUsuńCiepło :*
UsuńNo i ma dylemat . Mądry staruszek :)
OdpowiedzUsuńI pewnie nieźle zarabia ;)
UsuńMam nadzieję. :)
UsuńAch jakie cudne! :) Piszmy własne życie sami!
OdpowiedzUsuńUściski!
Niektórym się to bardzo nie podoba ;)
Usuń