31 sty 2014

Pajęczyna

Córka karczmarza lśniła wewnętrznym blaskiem. Jaśniała uśmiechem, skrywając pod linią rzęs dwa słoneczka. Syn kowala pomachał jej właśnie zza płotu a przecież mówił, że już nie będzie z nią chodził na tańce ani nad rzekę, że już mu się znudziła i inną sobie znalazł.
Ileż łez wylała wtedy...Aż matula poduszkę musiała suszyć, bo pierze całkiem przemokło. Ileż zaklinała się, że nawet nie spojrzy w jego stronę, ile dni nosa z chaty nie wyściubiała tylko po to, by przed oczy jej się nie napatoczył. Nawet wieśmę prosiła, żeby ta jej miksturę na odkochanie uwarzyła ale Margo tylko w czoło się popukała.
-A teraz pomachał do mnie! -szeptała do wieśmy, śmiejąc się dołeczkami w policzkach. -I od razu moje życie nabrało sensu! -szczebiotała.
-Ten syn kowala to jak pająk w sieci. -prychnęła Margo. -Co się tylko która z jego pajęczyny wyplącze, to nić nową zarzuca. -Przestań tkać swoje szczęście czerpiąc z jego przędzy. Swoją masz! Nie minie wieczór a znów będziesz płakała, bo to pomachanie ręką nawet na pół dnia uśmiechu ci nie wystarczy!







Autorką obrazu jest Natasza Sobczak

6 komentarzy:

  1. oj tak... tkać trzeba z własnej przędzy inaczej można się czasami zapłakać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to nie raz i nie dwa, bo człek ma fenomenalne zdolności wpadania z deszczu pod rynnę ;)

      Usuń
  2. ...i wiecznie z klapkami na oczach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to jak już się zdejmie te klapki, świat zaczyna być piękny :)

      Usuń
  3. Jak sama nie doświadczy, to nic nie pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach! Bo dziewczynki karmią od urodzenia bajkami o księciu i że bez NIEGO to nie możemy być szczęśliwe...

    OdpowiedzUsuń