Córka karczmarza lśniła wewnętrznym blaskiem.
Jaśniała uśmiechem, skrywając pod linią rzęs dwa słoneczka. Syn kowala
pomachał jej właśnie zza płotu a przecież mówił, że już nie będzie z nią
chodził na tańce ani nad rzekę, że już mu się znudziła i inną sobie znalazł.
Ileż łez wylała wtedy...Aż matula poduszkę musiała suszyć, bo pierze
całkiem przemokło. Ileż zaklinała się, że nawet nie spojrzy w jego
stronę, ile dni nosa z chaty nie wyściubiała tylko po to, by przed oczy
jej się nie napatoczył. Nawet wieśmę prosiła, żeby ta jej miksturę na
odkochanie uwarzyła ale Margo tylko w czoło się popukała.
-A teraz
pomachał do mnie! -szeptała do wieśmy, śmiejąc się dołeczkami w
policzkach. -I od razu moje życie nabrało sensu! -szczebiotała.
-Ten
syn kowala to jak pająk w sieci. -prychnęła Margo. -Co się tylko która z
jego pajęczyny wyplącze, to nić nową zarzuca. -Przestań tkać swoje
szczęście czerpiąc z jego przędzy. Swoją masz! Nie minie wieczór a znów
będziesz płakała, bo to pomachanie ręką nawet na pół dnia uśmiechu ci
nie wystarczy!
Autorką obrazu jest Natasza Sobczak
oj tak... tkać trzeba z własnej przędzy inaczej można się czasami zapłakać ;)
OdpowiedzUsuńI to nie raz i nie dwa, bo człek ma fenomenalne zdolności wpadania z deszczu pod rynnę ;)
Usuń...i wiecznie z klapkami na oczach
OdpowiedzUsuńZa to jak już się zdejmie te klapki, świat zaczyna być piękny :)
UsuńJak sama nie doświadczy, to nic nie pomoże :)
OdpowiedzUsuńAch! Bo dziewczynki karmią od urodzenia bajkami o księciu i że bez NIEGO to nie możemy być szczęśliwe...
OdpowiedzUsuń