21 sie 2011

Jagódki

Nie mogłam sobie odmówić przyjęcia tego zamówienia. Wszak Jagodowy elfik właśnie czekał na Jagódkę. Kasetkę przemalowywałam trzy razy bo nie mogłam utrafić w kolor który pozostając wrzosem byłby jednocześnie słodki a nie przygnębiający. W końcu mi się udało. Nie mam pojęcia jak wygląda to na Waszych monitorach ale oryginał jest ciepły i delikatny. To pierwsza rzecz jaka malowałam farbami Heritage i trzeba przyznać, że jestem bardzo zadowolona.



Nie wspominałam, że byłam na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie. Przyciągnął mnie tam oczywiście turniej rycerski ale przy okazji poznałam tajniki tkania krajek na bardku. Pani Tatiana z Białorusi wykazała się wielką odpornością psychiczną, że mnie w pieruny nie pognała. Tłumaczyła jak pasterz krowie na granicy, pokazywała, poprawiała i nawet za bardzo nie chichotała jak "rozmawiałam" z opornymi niteczkami. Całość dialogu między Mistrzynią a mną oczywiście przebiega po rosyjsku/białorusku z wstawkami polskiego co nadawało całości dodatkowego smaczku.
I tylko mój mąż tak jakoś dziwnie się krztusił....Mina mu jednak zrzedła gdy zaordynowałam wykonanie dla siebie owego bardka. Lubow nie kartoszka. Wyciął mi owo ustrojstwo ze sklejki a ja "dodłutowałam" całość. Potem pół dnia spędziliśmy na wyliczaniu gdzie jaki kolor niteczki przeciągnąć. No który mąż ma do swojej żony tyle cierpliwości?

Mistrzyni przy pracy.

Ogarniam! Ogarniam! Eeee...Nie ogarniam...

A to już moje bardko i pierwsze, nader mizerne próby.

ps. Gdy spytałam męża jak ze mną wytrzymuje to tylko uśmiechnął się tak jakoś melancholijnie, westchnął i rzekł "Grunt że nie hodujesz jednorożców..."
Nie ma to jak pozytywne podejście do życia :D


23 komentarze:

  1. Nie hodujesz jednorożców???To czym Ty się u licha zajmujesz?????:D:D:D
    Szkatułeczka cud, miód, malinka słodziakowa jak nie wiem co!!!Pięknie wyszła!Twoich prób ogarnięcia nie skomentuję z grzeczności, ale...czy Ty aby nie wymagasz od siebie za dużo???Przecież ładna jesteś i to powinno wystarczyć;)))
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę ze jakieś nowe ,,czary mary,, uskuteczniasz......nie na moją cierpliwość i trzęsące się łapki ta sztuka.
    kuferek baaardzo dziewczęcy, Jagódka będzie przeszczęsliwa ;0

    OdpowiedzUsuń
  3. Lejdik. No to mi ćwieka zabiłaś. Może powinnam zacząć?! Takie róshoffe...

    Izary. Łoj...czaromarowo strasznie w moim domu się robi. Poczekaj aż zdjęcie lucetu wstawię ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasetka jest po prostu cudna:))))Ale ani jednego słowa nie zrozumiałam z tego co próbujesz- tkać?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha...Tak. Tkać krajkę. Bardko to coś w rodzaju bardzo prostych krosien.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agniecha szacun za próby tkania - jesteś niemożliwa (w pozytywnym sensie, rzecz jasna:D);) Koniecznie pokaż ja skończysz tkać to cudo:) Szkatułka słodka, w sam raz dla Jagódki:) Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  7. szkatułka urocza, ale co Ty do cholery z tymi niteczkami robisz to ja pojęcia nie mam ;) przypomina mi to baaardzo wąski hamak :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Asiu;) To pasek - tkany paseczek do zawiązywania sukni w pasie, przewiązywania chusty ewentualnie obszywania sukni na skrajach materiału.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne te jagódki.Oglądam wiernie i podziwiam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Aguś... Normalnie nie wiem, co chwalić, ale że nad deku już nieraz kwiczałam, to tym razem 'aaaaa!!!' na temat Twojej pracy nad krajką. '...drogą pylistą, drogą polną jak kolorowa panny krajka...'

    A ile czasu to zajmuje? Pff, w przeliczeniu na metr bieżący...

    I pozdrowienia dla Tomka :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aguś. Robi się ekspresowo - jeśli tylko sam warsztat jest "dobrze zakotwiczony". Pani Tatiana śmigała jak torpeda, ja oczywiście na razie pełzam, ale wszystko w swoim czasie ^^

    Tomcio dziękuje. W warsztacie siedzi. Nie mam pojęcia...może stajnie dla jednorożca buduje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Od razu mi się przypomina jak ja "rozmawiałam" z niteczkami jak uczyłam się tkać krajki na tabliczkach. Doskonale Cię rozumiem:)
    A jagódki piękne są bardzo lubię ten motyw.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja jak był jarmark to nie akurat leżałam w domciu z antybiotykami. Pierwszy raz w życiu byłam w tym czasie u siebie w Lublinie, a tu taka przykra niespodzianka :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Riona. NAUCZ MNIE!! Strasznie bym chciała się tabliczkowych naumieć.

    Mraugorzato. O :( Biedna Ty. Na FB mam album z tego jarmarku. Zapraszam choć do pooglądania zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Agnieszko, najgorsze jest to, że od urodzenia mieszkam w Lublinie, a zawsze jak był jarmar albo jakieś inne szmery-bajery w tym mieście (łącznie z tour de pologne) to zawsze byłam na jakimś wakacyjnym wyjeździe. A teraz uwiązały mnei pierwsze od 5 lat antybiotyki... :( A galerię chętnie przejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. to się popisałam wiedzą :D bardzo ładnie to chyba musi wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Asiu. Jakiś czas temu nawet nie wiedziałam, że istnieje bardko i lucet, więc się nie przejmuj ;)

    Mraugorzato. -To w następnym roku trzeba dopilnować, byśmy się na owym jarmarku na kawie spotkały.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aga - kasetka przeurocza . Trzymam kciuki za wytwałość w pleceniu ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ta kasetka jest przecudowna , uwielbiam tę serie elfów , jestem nimi oczarowana!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kolor wyszedł przepiękny,jest tak cudnie dziewczęcy-ale nie przesłodzony.Będę tu częstym gościem.
    Zapraszam też do mnie http://esstele-deco.blogspot.com/
    serwetkowe candy

    OdpowiedzUsuń
  21. Kuferek przepiękny, słodki jak te jagódki:) a to jak piszesz o mężu i swoich pasjach - aż łza się w oku kręci ze wzruszenia...

    OdpowiedzUsuń
  22. Śliczny ten kuferek , w moich ulubionych kolorach.

    OdpowiedzUsuń