Dziś mamy w domu dzień kropeczek.
Młody wygląda jak muchomor - dopadła go ospa. Barłoży się w łóżku z kotem, cały szczęśliwy że do szkoły nie poszedł. Pozwolił mi nawet jedno zdjęcie wstawić na bloga:
Mój Rododendron zdecydował się zakwitnąć. Zachłysnęłam się widokiem jego pierwszego kwiatka. Co prawda w życiu nie rododendroniłam, ale te storczyko-podobne płatki (nakrapiane) wprowadziły mnie w euforię.
Poza tym okazało się, że mój patriotyczny organizm zwalczył bawarski katar polską anginą. Chrypię więc teraz sobie...a z nosa i tak mi leci;)
Wesoło jest, więc zapraszam na herbatę do kwitnącego sadu (jak tylko przestanie padać)
Znowu mnie zaczarowałaś! Nie anginą bynajmniej ;-).
OdpowiedzUsuńA futrzak nie zarazi się od młodego? ;-D
to bym miała dopiero "zagwostkę", kocicy ospę smarować;)
OdpowiedzUsuńMniam, herbata z suszonymi jabłkami... I jeszcze pod storczykowym rododendronem. Chociaż Młode Muchomory i angina trochę trzymają na dystans. Bardzo ładna skrzynka, chociaż pewnie serwetka docinana do rantu skrzynki (BPNSP).
OdpowiedzUsuńZaglądałam, co Twój Młody czyta - hmmm, nie znam. Co to są 'Kroniki Kresu'? (proszę wybaczyć wścibstwo...)
Aguś zdrówko śle listem miłosnym - oby doleciał i skutecznie zadziałał. Rododendron jakiś niesamowity (zazdroski) a herbaciarka, cóż ja wiedziałam, że z tych kwitnących jabłoni coś czarownego spod Twoich rąk wyjdzie!
OdpowiedzUsuńMatkoboskoczenstochosko.... jakbyś zobaczyła mojego młodego (i starego tyż) to krosta na kroście (młody gorzej). Twój to prawie rozkosznie wygląda... fuj jednak paskudne choróbsko!!!!
OdpowiedzUsuńRododendron śliczny, a herbaciarka jak zwykle piękna.
Jak Ty to robisz???!!! Pozdrawiam serdecznie
Laura - mglista filiżanka to ta sama co pierwsza, tylko podmalowana akrylem.
OdpowiedzUsuńDaisy - to jakieś czytadło dla młodych gniewnych (fantasy), nie podoba mi się, wolę Tolkiena, ale Młody teraz czyta co mu wleci w ręce - Daisy, potrzebny mi twój e-mail, "bo te zdjęcia co mam ci wysłać, nie przechodzą", nie znalazłam na blogu - napisz na mój ;)
Piękne kwiecie..zazdroszczę ogrodu, jaki by nie był... na moim wietrznym balkonie nawet bratki nie chcą rosnąć...;)
OdpowiedzUsuńDzieciowi zdrówka życzę, w sumie dobrze, że teraz przechoruje ospę:)
A o Twojej pracy już nic nie napiszę, bo najpierw muszę zazdrość w sobie zdusić;)
Jolinko!!
OdpowiedzUsuńMasz swój blog!!
A jaki piękny!!
Zdrówka Wam obojgu życzę. Rododendrony cudne kwiaty maja - mam trzy w swoim ogrodzie, kazdy inny i jeszcze 2 azalie , też czekam na zakwitnięcie i doczekac sie nie moge. Cherbaciarka jak zwykle cudna (bo tylko takie z twoich raczek wychodzą).
OdpowiedzUsuńMuchomorek śliczny, kropeczek nie za dużo, tak w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńmoje dziecię swego czasu zafundowało sobie krosty we włosach - jedynym ratunkiem przeciw swędzeniu było smarowanie tych we włosach fenistilem w żelu (tym na komary), bo okazało się, że tej maści nie wolno smarować po włosach. W każdym razie pomagało - dziecko nie drapało się jak małpka ;)
Rododendron piękny, nie dziwię się euforii :)
Herbaciarka też bardzo przyjemna... no po prostu "Wiśniowy sad" :)))
pozdrawiam cieplutko
Dzięki dziewczyny!
OdpowiedzUsuńZdjęcie pochodziło z początkowej fazy "szału ciał i maści". Dziś mąż kupi drugie pudełko białego specyfiku, bo pierwsze "wyszło"....tylko Starszy nie pozwala już sobie foty zrobić...uchacha....
Kurujcie się! Zdrówka, zdrówka!
OdpowiedzUsuńA herbaciarka jak zawsze cudna. To już nudna jest ;)
Serdeczności
Aga zdrówka Wam życzę:* I podziwiam, bo mimo że jesteś pociągająca masz chęć na malowanie;) Ech Ty, pracusiu....;) Fajowa ta szkatułka:)
OdpowiedzUsuńOj synek wygląda świetnie! Nic tylko fotki na pamiątkę cykać, bo drugiej takiej okazji nie będzie. Chyba cos z tą ospa jest, bo u Alizze zdaje się czytałam, tez panuje:)Rododendron bardzo ładny...czas szybko leci i za parę lat zobaczysz jaki będzie olbrzymi!Herbaciarka...cóż mogę dodać, sliczna, jak wszystkie Twoje prace:)
OdpowiedzUsuńAle masz super Muchomorka,
OdpowiedzUsuńna katar ja kupuje akatar zatoki po 15 minutach katar nie płynie głowa też nie boli polecam, chociaż ostatnio przeszłam przez taką grypę że już myślałam że ta wieprzowa mnie dopadła, oczywiście przez telewizor bo miałam włączony jak pokazywali :))
ale poszła sobie
herbaciarka jak zawsze mistrzostwo świata
moje horóbsko powoli dogorywa (wraz ze mną). Jutro pewnie na tyle się odfluczę, że dam radę wstawić notkę na bloga:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich cieplutko!
Twoje notatki zawsze wprawiają mnie w dobry humor a piękne przedmioty, które tworzysz cieszą oczy - przyznaję Ci nagrodę Kreativ Blogger http://wiewiorek.blogspot.com/2009/05/wyroznieniem-wyrozniona.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)))