Z samego rana zostałam zaskoczona przez budzik dzwoniący w pokoju Starszego (o 6.00). Starannie ów dźwięk zignorowawszy udało mi się jeszcze trochę pospać. Kiedy poczłapałam na dół, do kuchni, czekało na mnie śniadanie przygotowane przez syna (płatki na mleku, kawa i sałatka owocowa)...i była bym chyba zeszła z wrażenia, gdyby nie to, że dla złagodzenia szoku, natychmiast nie poinformował mnie, że sobie to śniadania nie zrobił...a do szkoły się śpieszy;).
Następnie czekała mnie część artystyczna w wykonaniu Młodszego. "-Mamo mamo coś ci dam" - wymruczał pod nosem po czym rzucił we mnie laurką i zwiał pod stół razem ze swoją ospą;).
Na obiad była pizza i to zamówiona przez telefon...horror jak dla mnie. A to dla tego, że kiedy tylko wrzuciłam do gara kluseczki serowe, Młody poinformował mnie że właśnie wylał na siebie sok...na siebie i na podłogę w salonie. Zanim go przebrałam (ospy nie można moczyć), kluseczki zamieniły się w budyń.
Kiedy rodzinka zajadała "kupną" pizzę, postanowiłam odpisać na wiadomość z galerii. Tjaaaa. Internet szlag trafił.
Żeby ukoić nerwy powlokłam się do pralni w calu pokonwersowania z żelazkiem. TRRRRACHHH... w momencie włożenia wtyczki do gniazdka strzeliły bezpieczniki w całym domu. Okazało się, że kotka zeżarła kabel od żelazka....wieczorem bałam się wchodzić do wanny przekonana, że zamiast wody z kranu poleci kwas solny;).
Na szczęście w pracowni nic nie wybuchło, nie rozlało się ani nie poplamiło. Mogę więc dla ukojania zmysłów pokazać nową herbaciarko-szkatułkę z lawendą:
Chwale sie też prezentem jaki dostałam od Starszego. Dorasta mi syn... Nareszcie mam piekny kubek do herbaty z wygodnym uszkiem i osobistego kota...a fiołki muszę nauczyć sie pielęgnować, bo nie umiem.
Mam taki sam kubeczek :) Służy mi do Yerba Mate :) uwielbiam Twoje prace! pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńJednym słowem - dzień jak ze złego snu ;-)
OdpowiedzUsuńZa to pudełko osłodziło cały "słony" dzień.
Zazdraszczam Garfielda i kubeczka :-)
Fiołki afrykańskie podlewać trzeba umiarkowanie, w podstawkę. Wbrew nazwie nie lubią słońca.
Dzień pełen wrażeń, nie ma co....
OdpowiedzUsuńHerbaciarka cudowna!
Kubek też... O pielęgnacji fiołka Ata napisała więc tylko pokiwam głową. Można podlwać i do doniczki tylko nie wolno lać po liściach. I nie spryskujemy!
Pozdrawiam serdecznie
ps właśnie wygrukowałam sobie wiedze kosmatyczne z poprzedniego wpisu i sie będę zagłębiać :D
pozdrawiam Jo-hanah z Wrzosowej Polany
Przynajmniej dzień miałaś wyjątkowy pod każdym względem :) Bardzo fajna herbaciarka z klimatem . Pozdrawiam burzowo
OdpowiedzUsuńДуже гарнi роботи
OdpowiedzUsuńAgnieszko, raaaatuj! Miałaś dać kurs przyklejania serwetek!!! I to takich mocno wycinanych, z cienkimi elementami, bo ja chyba zaraz zacznę zmywać pół dnia wycinania ;-(
OdpowiedzUsuńCo do dnia świra - jak masz czas, to sobie przeczytaj http://fifkafifka.blog.onet.pl/Ciezki-Dzien-Wodza,2,ID100135841,DA2006-05-30,n
O mnie i Kubie, chociaż nie nasz tekst. Ale sama prawda... ;-)
Faktycznie "ciężkie przejścia" miałaś...ale na pewno zapamiętasz ten dzień;-)
OdpowiedzUsuńHerbaciarka lawendowa prześliczna:)
Mój potomek jeszcze nie umie tworzyć raurki, ale miał pomocnika, który kupił różę i powiedział co ma z nią zrobić. Do tego gratis dostałam mokrego buziaka :)
OdpowiedzUsuńHerbaciarka klasycznie super ;)