Postanowiłam zrobić w tym roku trochę nietypowych pocztówek Wielkanocnych - z płyt kompaktowych. Można je też wykorzystać jako Świąteczną dekorację. A jeśli nasz mąż ostatnio więcej czasu poświęca na gry komputerowe niż dla nas, możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i „zdecoupagować" Battle Fronte, Hearts Of Iron czy Cossaca. Jak się zdenerwuje wzrośnie jego skuteczność przy trzepaniu dywanów. Same plusy!
Do wykonania pocztówki/zawieszki potrzebne nam będą:
1. Płyta kompaktowa
2. Dwie kartki papieru do drukarki
3. Brystol
4. Klej do decoupage lub rozwodniony wikol (konsystencja mleczka do kawy)
5. Serwetka z motywem Wielkanocnym
6. Lakier wodny akrylowy( w tym wypadku 3v3 do parkietów)
7. Nożyczki
8. Dwa pędzle płaskie - jeden do kleju a drugi, szerszy do lakieru
9. Wstążka atłasowa
10. Tasiemka/sznureczek/koronka do oklejenia brzegów płyty
12. Wiertarka lub dłutko do zrobienia otworku w płycie
13. Papier ścierny owinięty na drewnianym klocku
14. Klej do umocowania tasiemki (polecam „Magic").
Przygotowanie płyty
Papierem ściernym dokładnie wygładzamy płytę przy okazji ścierając z jej powierzchni wszelkie nienawistne strzelanki, wybuchy i pościgi. Następnie odrysowujemy na brystolu 3-4 kółeczka odpowiadające średnicy otworu płyty. Wycinamy.
Jedną stronę płyty smarujemy klejem i dokładnie naklejamy na nią białą kartkę. Wygładzamy tak, żeby nie pozostały pęcherzyki powietrza. Obracamy płytę i w środek wklejamy kółeczka wycięte z brystolu.
Kiedy klej wyschnie, naklejamy na wierzch drugą, białą kartkę. Po wyschnięciu całości docinamy brzegi do krawędzi płyty.
Przygotowanie motywu i naklejanie
W tym wypadku wybrałam kompozycję od razu gotową do naklejenia. Wystarczyło odciąć wybrany fragment serwetki i rozwarstwić (serwetki składają się z trzech warstw - do naklejenie wykorzystamy tylko tą z nadrukiem).
Powierzchnię przygotowanej „surowej" zawieszki smarujemy klejem tak, żeby warstwa kleju była równa ale nie za gruba. Chwilę czekamy, aż klej przestanie być bardzo mokry (inaczej serwetka mogła by nam się porwać) i delikatnie zaczynamy naklejać obrazek, stopniowo wygładzając go bokiem dłoni. Zmarszczki i bąbelki powietrza musimy usunąć w miarę szybko, dopóki jeszcze serwetka nie nasiąknie i nie zacznie przyklejać się do palców.
Następnie pędzelkiem umoczonym w kleju (nie za dużo tego kleju) wyrównujemy obrazek równomiernymi pociągnięciami od środka ku krawędziom. Po wyschnięciu dekoracji wyrównujemy krawędzie nożyczkami. Jeśli chcemy wypisać na płytce życzenia - druga stronę pozostawiamy jednolitą (nie nakładamy też na nią lakieru). Ogólnie przyklejanie serwetki polega na tym by robić to w miarę szybko (uwaga-nasiąka!) i ostrożnie (uwaga-rwie się). Przy wygładzaniu pędzelkiem trzeba też zwrócić uwagę czy kolor się nie rozpuszcza - niestety, niektóre serwetki są na tyle wredne, więc ostrożnie operujmy klejem.
Kiedy zakończyłyśmy już nasze katorżnicze zmagania z serwetką i jesteśmy dumne i blade a zawieszka suchutka, możemy przystąpić do lakierowania naszego cudu.
Jako, że w założeniach dekoracja nie będzie wystawiana na ekstremalne warunki atmosferyczne tudzież szorowana pod kranem uznałam, że wystarczy jej do szczęścia 3-4 warstw lakieru, delikatnie przeszlifowanie papierem ściernym (szczególnie krawędzi) i warstwa kończąca sprawę ;).
Kiedy lakier dokładnie wyschnie naklejamy na krawędź zawieszki tasiemkę i wiercimy otwór na przewleczenie wstążki.
Same teraz widzicie jakie to banalnie proste i nietoksyczne (za wyjątkiem naklejania serwetki, kiedy trochę niecenzuralnych wypowiedzi może nam się mimochodem wyrwać).
***
Lakier o którym wspomniałam na początku, jest całkowicie bezzapachowy i posiada atesty do stosowania w pokojach gdzie przebywają małe dzieci, podobnie i klej nie powinien wywołać uczuleń więc może zaprosicie do wspólnego „decoupagowania" swoje pociechy? Wykonana przez nie zawieszka będzie prześlicznym wielkanocnym prezentem np. dla dziadków.
Życzę zatem powodzenia i zachęcam do zadawania pytań, jeśli pojawią się jakieś niejasności.
Chętnie do Ciebie zaglądam, próbuję swoich sił w decoupage'u. Ta dotąd przeze mnie dość pogardzana metoda zdobienia nagle znalazła moje uznanie. To chyba przez "podglądactwo" blogowe :-)))) Okazuje się, że tyle fajnych rzeczy można "zdekupażować" i to z fajnym skutkiem :-)
OdpowiedzUsuńKurs super. Opisy i propozycje podane przez Ciebie jasne i klarowne. W zasadzie nawet nie mam pytań, bo tak obrazowo przedstawiasz technikę dekorowania, że każdy zrozumie (nawet ja :-))))))))
Pozdrawiam serdecznie
No nie dopisałam, że pomysł z płytami rewelacyjny
OdpowiedzUsuńZrobiłam dwie takie!!! Ale nie mogę jeszcze pokazać, bo chyba nie doszły do adresatek :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością!!
OdpowiedzUsuńAguś i ja się przeniosłam... dodaj mnie proszę, dziękuję, całuję i co tam jeszcze chcesz :) http://jednoskrzydla.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo i pięknie... Teraz zamiast dzielnie sprzątać, gotować itp, to ja będę zużywać nadmiar starych płyt :-D
OdpowiedzUsuńKurs jest tak przejrzysty, że nawet "analfabeta wtórny" pojmie w czym rzecz!
A mój mąż mi oświadczył że płyt nie ma , zniszczone - a mieliśmy cały worek - Poczekam do Świąt Bożego Narodzenia na pewno się uzbiera :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dziękuję! Po takich słowach aż chce się dalej pisać!!
OdpowiedzUsuńWróbelku, służę swoimi ;)
OdpowiedzUsuńJesteś cudo!
OdpowiedzUsuńDzięki!
Zaraz, tzn. jak tylko wyzdrowieję, jadę do sklepu po klej itd.
Nieznajoma-J