Pamiętam jak kwiczałyśmy z przyjaciółką nad katalogami kosmetyków
czytając opisy zapachów: „(…)Inspirację do stworzenia tego zapachu stanowiło
nieustanne poszukiwanie harmonii. Wyraziliśmy to w spójnych nutach naszej nowej
kompozycji… (…)
Nowy zapach stworzony dla mężczyzny, który dąży do równowagi w swoim życiu… Otwierany przez coś tam, rozwija się w aromatyczny akord czegoś tam…na ciepłej bazie jeszcze czegoś…”
Nowy zapach stworzony dla mężczyzny, który dąży do równowagi w swoim życiu… Otwierany przez coś tam, rozwija się w aromatyczny akord czegoś tam…na ciepłej bazie jeszcze czegoś…”
Czad, nie?
I teraz nagle, robiąc opisy na Etsy łapię się na tym, że
jedyną drogą do szczęścia jest nabycie etui z sikorkami a kupno wianka wprawi
cię w tantryczno-euforyczne doznania wzrokowe.
No.
Ale w odróżnieniu od tego co jest w katalogach my z
Moonah piszemy prawdę :D
Ale fajne te sikoreczki :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu ptice malowałam :D
UsuńHihihi skąd ja to znam. Opisy to podstawa, a czasami niestety trzeba lekko oczadzić :D to i owo. A sikorki wyszły jak żywe :)
OdpowiedzUsuńZ tym mam największy problem. Ze "sprzedawaniem się". Tworzenie - jak najbardziej ale cała reszta - teksańska masakra piłą łańcuchową ;D
UsuńPrzepiękne! Co do sprzedaży i opisów....czarna magia!
OdpowiedzUsuńsikoreczki wymiatają!!!
OdpowiedzUsuńa wianka jak nie było
tak nie ma?!
ja przywłaszczyłam sobie
wianek od koleżanki Córki -
ponoć wszyscy wykazali się
zrozumieniem dla grabieży