-Chodź szukać Wiosny! -Margo szarpnęła rozespanego smoka za skrzydło.
-A co? Zgubiła się? -ziewnął Smok, przesuwając po kłach rozwidlonym
językiem. Dobrze mu było przy piecu rozgrzanym porannym ogniem. -Nie
możemy poczekać aż słońce wdrapie się odrobinę wyżej?
-Nie. -wieśma wymownym gestem postawiła na stole dwa kubki mocnej,
aromatycznej kawy. -Musimy sprawdzić co się stało z Driadą. Jej
przyjaciółka przyjechała w delegację z Lasów Deszczowych i zastała na
drzewie tabliczkę „nie przeszkadzać”. Na razie nocuje w zaprzyjaźnionym
dębie, ale bardzo się niepokoi. Podobno od dawna nie miała od niej
wiadomości.
Wiosny nie trzeba było szukać. Ziemia, choć wciąż
jeszcze skryta pod warstwą brudnego śniegu budziła się do życia. Tętniła
przyspieszonym biciem serca zakochanej dziewczyny, czekającej na
przyjście oblubieńca. Wibrowała pod stopami z radosną niecierpliwością
kiełków, moszczących się w ciepłym schronieniu grubej kołdry zbutwiałych
liści. Leszczyny, najmniej pokorne i najbardziej odważne z
puszczańskich drzew, już żółciły pędzelki kwiatostanów, dumne z tego
pierwszego, wiosennego płaszczyka. Tylko patrzeć jak rozdzwonią się
gwiazdki przebiśniegów a po ostępach poniesie się mrukliwe ziewanie
obudzonych niedźwiedzi.
A jednak brzoza driady stała cicha,
oprzędzona błękitnawą pajęczyną snu. Z czarnymi włosami gałązek
bezradnie rozrzuconymi na białych ramionach. Od dawna nikt ich nie
czesał, nie zaplatał w warkocze. Z tabliczki powieszonej na jednej z
najniższych gałęzi łuszczyła się farba i trudno już było przeczytać
wykonany niewprawną ręką napis: „Nie przeszkadzać”.
-Nie podoba mi
się to. -mruknęła Margolota, oskrobując paznokciem jedną z liter napisu.
-Sikorki mówią, że Driada nie pojawia się już od paru lat. -Smok
przesunął łapą po korze drzewa i odnajdując cień magicznych drzwi,
zapukał. Dość intensywnie. Jak to tylko Smoki pukać potrafią. Brzoza
zadrżała, zachwiała się, kurczowo wczepiając korzeniami w ziemię.
Jęknęła pod naporem smoczego pazura.
Cisza.
I kiedy Margolota
już myślała, że owo smocze pukanie na nic się zdało i Driady pewnie po
prostu nie ma, pień drzewa rozchylił się nieznacznie, ukradkowo. -Czego?
-warknął nieprzyjemny głos.
Driada wyglądała okropnie. Potargane,
dawno niemyte włosy związała w dziwny supeł na czubku głowy, spod kusego
szlafroka wyglądały stopy w dwóch różnych skarpetkach. W dłoniach
trzymała olbrzymie, na wpół opróżnione pudło czekoladek. -Nie przyjmuję
gości. -wymamrotała, przełykając kolejną pralinkę.
Wieśma zastygła
ze zdziwienia niezdolna wykrztusić słowa, ale Smok, dla którego stawanie
oko w oko z potworami było niejako chlebem powszednim (wszak mieszkał z
Margolotą) ukłonił się szarmancko przed Driadą. -Przyjaciele się o
panią niepokoją, więc pozwoliliśmy sobie zakłócić pani spokój, by
zapytać cóż jest powodem owej tak długiej izolacji.
-Lato. -Driada
pociągnęła nosem i sięgnęła po czekoladkę. -Było takie piękne...Takie
zielone, coraz zieleńsze, coraz bardziej ciepłe...a potem nagle znikło w
żółcieniach jesiennych! Odeszło, nawet nie mówiąc „żegnaj”. Zostawiło
mnie! Jak mogłam patrzeć na świat bez Lata? Zamknęłam się w tym drzewie
na zawsze, by wspominać te piękne chwile, które razem przeżyliśmy.
-Wygląda na to, że przegapiłaś dwa kolejne lata, siedząc w drzewie i
wcinając czekoladki. -mruknęła wieśma, którą w końcu odblokowało.
-Jak to?! -w załzawionych oczach Driady pojawiła się nadzieja. -Więc to moje Lato wróciło?!
-Może nie to samo, może bardziej gorące lub deszczowe ale tak.
-przytaknął Smok z uśmiechem. - I niedługo pojawi się znowu. Jeśli tylko
wyjdziesz z domu i dasz mu szansę ogrzeje cię o wiele bardziej niż
suche wspomnienia karmione czekoladkami.
Obraz znaleziony "w sieci". Jeśli ktoś zna autora-proszę o info
No i cóż tu pisać... Trzeba wychdzić życiu na przeciw, ot co!
OdpowiedzUsuńJak zawsze Smok ma świętą rację :)
Uściski
można się raczyć czytając, uczyć i wciąż wracać i zawsze bez znudzenia i zniecierpliwienia...
OdpowiedzUsuńI oby owo uzależnienie trwało ;)
Usuńchyba się uzależniłam od Twoich opowieści:)))wchodzę i przeszukuję blog za Twoim wpisem:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMusiały być to pyszne pralinki :)
OdpowiedzUsuń