Otoczona przez kłęby wciąż ciepłej pary, wspięła się na palce by sięgnąć do sznura i zastygła, wpatrując się w rycerza wyjeżdżającego zza linii chruśniaka.
-No pięknie. -mruknęła pod nosem. -Jeszcze tylko tego brakowało...
Najdalej w październiku udało jej się w końcu uzyskać odszkodowanie za komórkę spaloną smoczym oddechem i nie miała zamiaru znowu poddawać się żmudnej i irytującej procedurze przesłuchań w Zakładzie Ubezpieczeń od Nieszczęśliwych Wypadków. Ileż musiała się wtedy nabiedzić, żeby zaliczono to do działań w obronie własnej. A Smok wcale nie pomagał. Burczał na ubezpieczycieli, że każdy ma prawo kichnąć jak mu się czubkiem kopii w nosie dłubie...
-Przepraszam, czy zastałem smoka? -zadudniło we wnętrzu hełmu.
-A o co chodzi? -Margo odruchowo spojrzała w stronę chatki. Czubek zielonego ogona zwisał z przyzby w całkowitym braku poszanowania dla jakichkolwiek dyplomatycznie wymijających odpowiedzi wieśmy.
Rycerz też musiał go zauważyć, bo z upiornym hałasem zsunął się z siodła i zrobił krok w kierunku drzwi. -Biznes mam. -zadudnił i ściągnąwszy hełm, zdawkowo ukłonił się przed Margolotą.
-Do Smoka? -wieśma nie potrafiła ukryć zdziwienia. Dotychczas to ona była tu od biznesów a Smok no cóż... Smok był mądry. Po prostu. No i czasem utylizował nieproszonych gości. -A konkretniej? -odłożyła do kosza mokre prześcieradło.
-Konkretnie to w celu porwania księżniczki...
-Słucham?! -czubek ogona zniknął w sieni ale już po chwili wyjrzał stamtąd pysk niebotycznie zdumionego Smoka.
Rycerz zarumienił się pod badawczym spojrzeniem złotych ślepi. -Zakochałem się! -bezradnie rozłożył ręce. -Ona też odwzajemnia moje uczucia, ale prawo stanowi, że rękę księżniczki zdobędzie tylko rycerz, który uwolni ją ze szponów smoka! No i wtedy usłyszałem o tobie i...
-O nienie! -zjeżyła się Margolota. -Żadnych księżniczek w moim domu! Potem do sądnego dnia będę szukała grochu pod materacem!
-To może w pieczarze? -bąknął rycerz.
-Żadnych pieczar w marcu! -gwałtownie zaprotestował Smok. -Nie masz pojęcia człowieku jak tam zimno i wilgotno. Chcesz, żebym dostał reumatyzmu?
-No to co mam zrobić?! -młodzieniec wyglądał na kompletnie załamanego. -Jak mam udowodnić że jestem nieustraszonym bohaterem?
-Może po prostu porozmawiaj z jej matką? -zaproponowała wieśma. -Porywanie przez smoki jest dość czasochłonne i bywa niehigieniczne.
-Z matką? -rycerz zatrząsł się, aż zadzwoniły kółeczka kolczugi. -Aż takim bohaterem to ja nie jestem....
-Mogę dać ci polecenie do mojego kuzyna. -Smok wzruszył skrzydłami. -Tylko jest problem. On pożera dziewice...
-No to tej księżniczki nie pożre. -rycerz odetchnął z ulgą i skrzętnie schował wizytówkę przyniesioną przez Smoka. -Dziękuję! Może kiedyś będę mógł się odwdzięczyć! -pokłonił się w pas i w radosnych podskokach pobiegł w stronę rumaka.
Po chwili tylko głuchy, niknący w dali tętent przypominał o jego wizycie w wieśmowej chatce.
-Jak będę chciał, żeby ktoś Margo porwał, to się do ciebie zgłoszę! -mruknął cicho smok, wpełzając na zapiecek.
Autorem obrazu jest Julie Bell
Cudna ta Twoja "twórczość radosna".
OdpowiedzUsuńDzięki.
;) Dziękuję.
Usuńhihi:)bohaterski rycerz :))))
OdpowiedzUsuńWiesz...teściowej to się niemal każdy zięć boi :D
UsuńOj jak sie uśmiałam :). jak widać nawet z niedoniesienia wianka do ślubu może być pożytek ;) hi,hi
OdpowiedzUsuńCudnego weekendu
ale się uśmiałam :D
OdpowiedzUsuńO to chodziło ;)
UsuńZ czego są smocze wizytówki ?
OdpowiedzUsuńZapytam Smoka. Ale obawiam się, że nie będzie to nic w stylu smoczej łuski czy płatków róż. Najpewniej są zrobione z pociętego cyrografu, jaki kiedyś próbował wcisnąć Smokowi czort z zerowym instynktem samozachowawczym.
Usuń