11 lut 2014

Kuracja odchudzająca

Wieś nieopodal której mieszkała Margolota ze Smokiem, była dobrze znana nie tylko w najbliższej okolicy. Z racji położenia na skraju najbardziej magicznego lasu Królestwa dość często działy się w niej rzeczy zgoła niecodzienne, przy których wyklucie się bazyliszka w kurniku kowalowej wydawało się historią bladą jak sprane gacie sołtysa. Do owej sławy przyczyniała się i Prastara Puszcza, promieniująca błękitnawą niezwykłością na przaśne strzechy chałup jak i sama Margolota, będąca osóbką tak nieobliczalną jak i kreatywną.
Teraz właśnie owa osóbka przepychała się od straganu do straganu, oglądając towar rozłożony na kramach przez sobotnich kupców.
-Pińć talarów! Aj waj! Żeby tak mi pejsy odpadły, że kłamię! Nu taniej pani nigdzie nie znajdziesz a perfuma z łez samej Bogini Piękności uwarzona!- kupiec wcisnął w dłoń sołtysowej amarantowy flakonik perfum.
-Skoro ona taka piękna, to czemu taka płaczliwa? -zapytała Margo patrząc na kram zastawiony flakonikami.
-Uj! Ze szczęścia płacze! -ofuknął ją kupiec. -Ale tobie to ja co innego polecę! Miksturę na schudnięcie! -potrząsnął flaszką przed oczami wieśmy. -Trzy razy dziennie po łyżeczce i panienka siebie nie pozna!
-Przed czy po posiłku te krople?
-Aj waj! -prychnął kupiec. -Zamiast, panienko! Zamiast!
***
-Kupiec miał rację! Muszę schudnąć! -Margo ze złością szczypnęła się za fałdkę na brzuchu, która podstępnie zaokrągliła się nie wiadomo kiedy. Przecież te drożdżówki i bułeczki z miodem jakie podsuwała jej żona piekarza nie mogły mieć z tym faktem nic wspólnego!
Smok popatrzył na wieśmę jak na stwora z innego wymiaru a potem westchnął ostentacyjnie. No tak. Zaczynało się.
-Nie złość się na swoje ciało. -powiedział, starając się nie poddawać panice. -Pokochaj je takie jakie jest.
-Chyba żartujesz! -ofuknęła go Margolota. -Pokocham je jak schudnę! Teraz to strach w lustro spojrzeć!
-Współpracowałabyś z własnej woli z kimś, kto cię serdecznie nie cierpi? -smok uniósł łuskowatą brew i łypnął na wieśmę złocistym ślepiem.
-No oczywiście, że nie!
-Zatem pokochaj swoje ciało a ono zrewanżuje ci się swoją miłością i chęcią do współpracy. Uwierz, że jesteś piękna a taka się staniesz.
-A te krople? -bąknęła wieśma, trzymając się flaszeczki jak ostatniej barykady swojego niedowartościowania.
Smok wyjął butelkę z dłoni Margo, odkorkował i powąchał nieufnie. -Senes, kruszyna, rzewień. -mruknął. -Aż tak bardzo lubisz przesiadywać w wygódce? 



Obraz pochodzi z galerii: http://alexanderjansson.deviantart.com/

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje opowiastki - pozytywnie nastrajają mnie do życia, do ludzi i do siebie :-) A co się stało z decoupage-m?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi się ;) Równolegle. Tylko prezentuję go na mojej stronie FB :)

      Usuń
  2. bardzo dobry tekst i bardzo na czasie w dobie anoreksji, ale te "sprane gacie sołtysa" mnie po prostu urzekły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby sołtys to czytał, pewnie by się zarumienił jak pensjonarka ;)

      Usuń
  3. No myślałam,że chociaż wieśmę ominie pasja w/g Chodakowskiej:)))dobrze ,że ma mądrego smoka koło siebie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo dobrze. W sumie to Smokowi nie bardzo spodobałoby się jedzenie kleiku ryżowego ;)

      Usuń
  4. Kiedyś dostałam od przyjaciółki (już nie jest :( ) książkę z dedykacją - pokochaj siebie to pokochasz innych - byłam zdumiona, bo bardzo siebie kocham i wierzyłam, że innych też - może się myliłam - a te kropelki bardzo mi się by przydały - z 10 kg warto by dla zdrowotności zgubić , ale jak nie to nie też dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne książki dostajemy od ludzi, najczęściej są odzwierciedleniem ich własnych braków lub ich pragnień niż naszych osobistych potrzeb ;)

      Usuń
  5. Ostatnio duzo zastanawiałam sie nad kochaniem siebie(mądrym kochaniem). Im dłużej o tym myślę, patrzę, obserwuję nie tylko siebie, to dochodze do wniosku, że wiekszość zła bierze sie z tego, że nie umiemy kochać siebie samych.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń