1 kwi 2011

Przygoda ze świecą.

Spokojnie. To nie jest blog od lat 18.
Swego czasu nabyłam bardzo fajne zapachowe świece. Czasem coś mi odbija i lubię sobie fundnąć luksusową terapię kojącą zmysły. Kieliszek wina, kąpiel z dodatkiem piany albo oleum jakiegoś i świece. Nad głową, przez okienko połaciowe migają gwiazdki. Szał ciał i uprzęży. Otóż nie zawsze.
Historia mrożąca krew w żyłach - bynajmniej nie primaaprilisowa.
Naszło mnie wczoraj na ową aromaterapię. No i sobie jedną świeczkę zapaliłam, wlazłam do wanny i rilaks uskuteczniam. Światełko wyłączone, płomyczek entuzjastycznie pełga...
Nagle...Pssssss....Następuje odgłos, jakby ktoś gasił świecę mo
krymi palcami. Pyk.Płomień zgasł. Dodam, że faktycznie, zgasł tak, jak gaszony wilgotnymi opuszkami palców. Bez dymu. Psssyk i już. Siedzę w tej wannie po ciemku, oczy wytrzeszczam i tak jakoś mi nieklawo. No ale przecież nie wyskoczę i gołym zadkiem do sąsiadów po pomoc nie polecę (raz że zimno, dwa, że sąsiedzi do przystojnych nie należą).
Po jakiejś minucie (która wydawała mi się trwać mniej więcej ze dwa stulecia), jak nic mnie nie zaczęło dusić, tudzież nie czułam lodowatych palców na ramieniu, zaczęłam myśleć. I wymyśliłam. Serio.
Zawsze wiedziałam, że mózg w stresie lepiej działa. Po prostu
dzień wcześniej gasiłam świeczki chlapnięciem wody. Najwidoczniej krople wilgoci otorbiły się gorącym woskiem i całość zastygła. Teraz, gdy wosk się rozgrzał, kropla wody wypłynęła i zgasiła knot. Eureka!

Pierwsza z serii pisanek "biżuteryjnych". Kolejne znoszę w bólach.






I jeszcze coś co od wczoraj za mną chodzi....



Przynieś mi wszystkie me strzały
Przynieś również mój łuk
Obawiam się, że możemy ich potrzebować
Nim minie noc.
Dawniej świat pełen nadziei
Ten świat nie jest tym,który znaliśmy
Ostatnie światło jakie tu świeci
Jest między mną a tobą
Pozostawieni sami sobie
W świecie z kamienia
Nie jesteśmy sami
Kiedyś wierzyłam w anioły
Były wszędzie gdzie spojrzałam
Łagodna dłoń prowadziła mnie
By dać więcej niż wzięłam
Lecz umierałam po tysiąc razy
Patrząc jak te anioły upadają
Ich samotne oczy wciąż mnie nawiedzają
Pomścimy je wszystkie
Przynieś mi miodu i przynieś piwa
By pomogły nam przetrwać ponownie tę walkę
Dobry los będzie nas opromieniał
Razem wygramy
I nigdy nie złamią naszego ducha
Nigdy nie wycofamy się i nie uciekniemy
I powstaniemy,wciąż silniejsi
Gdy staniemy zjednoczeni.
Więc przynieś mi wszystkie moje strzały
Przynieś również mój łuk
Obawiam się, że będą nam potrzebne
Nim noc dobiegnie końca.

(tłumaczenie - Sedzio)

28 komentarzy:

  1. Aguś musiałaś się czuć nieco upiornie przez chwilę (a teraz mi tu zeznaj, że nie lubisz! co?), jak widać na kosmate nocne wciurności i duchy wszelakie mędrca szkiełko i oko zadziała szybko a skutecznie. Brawo Siostra!
    A przed Sedziowym tekstem kapelusz ze skroni podnoszę, czoła chylę...
    Podobnie jak przed jajcami twoimi o wielka jajec twórczyni.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmmm, no ja tam bym nic nie miała przeciwko lataniu :):):) ale rzeczywiscie historia, która moze postawic na baczność wszystkie owłosienie , nie chciałabym byc w Twojej skórze...a pisanki sliczne, nawet miałam zamysł na serduszkową ale ręka niestety uległa awarii i pewnie nic z tego nie bedzie...moze podkradnę Twoją :)?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam...1 kwietnia to jaja obowiązkowe. Czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Arcydzieła!
    a przygoda ze świeczką faktycznie mało przyjemna :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię ten utwór Blackmores'ów, zwłaszcza słowa:
    "Bring me mead and bring me ale
    To help us face this fight again
    Good fortune will shine down on us
    Together we will win
    And they will never break our spirit
    We will never turn and run
    And we will rise stronger still
    When we stand as one!"

    Irysowe jajo prześliczne...

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierw jaja - cudo! podziwiam z otwarta gębą! i zazdroszczę zdolności jak chulera! :))

    Co do przeżyć - jak by się mnie cuś takiego przydarzyło to, autentycznie, bym nawet z tym gołym tyłkiem do sąsiadów biegła (jeśli sama bym w domu była, bez męża mego, of kors).
    Bo u nas się już działy raz dziwne rzeczy...
    :)

    Pozdrowionka weekendowe! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie swego czasu jakimś dziwnym trafem szczotki do włosów bądx inne cuda leżące czasem na pralce miały tendencję do samoistnego spadania do pustej wanny(huk jakich mało) w chwili gdy nikogo nie było w łazience.
    W takiej sytuacji jak ta twoja prawdopodobnie moja wyobraźnia podpowiedziałaby mi obrazy, przez które ja sam bym polecial z gołym tyłkiem do sąsiadów, wyskakując przez połaciowe okno :P

    O pisankach już się ostatnio wypowiadałem, ale powiem to jeszcze raz.
    Ale jaja! :D
    Piękne :)
    Podziwiam w ogóle twoją cierpliwość i sprawność w łapkach. Ja sam do takich prac manualnych mam dwie lewe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prekrasna, čudesna jaja!!
    Lijep pozdrav iz Hrvatske, Eda

    OdpowiedzUsuń
  9. uf, odetchnęłam z ulgą czytając koniec upiornej historii;))
    jajca przecudnej urody, a już to irysowo-sercowe - POEZJA!
    kłaniam się nisko przepełniona podziwem.

    OdpowiedzUsuń
  10. hi hi podobało mi się ;) (a tak nawiasem jakbyś sobie tak pokrzyczała odrobinę zakosztowałabyś tych odmiennych stanów świadomości naturalnej blondynki.... też bardzo ciekawe doświadczenie ;))

    oj...komentarz jako ?! nie wiem...znaczy chyba blondynka jestem :))-anonima wybiorę wszak trzy krzyżyki dam radę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne pisanki. Dodaje do obserwowanych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie się zdarzyła historia podobna, w sensie podobna, że upiorne coś dało się logicznie wytłumaczyć, ale adrenalinka skacze pod sufit XD

    Pisanki przepiekne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczne pisanki.
    niezła przygoda z tą świeczką ...

    OdpowiedzUsuń
  14. No to był relaks z efektami specjalnymi.. a pisanki cudne! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Supraśl wypowie się tym razem krótko-"ALE JAJA"/dotyczy całego wpisu/

    OdpowiedzUsuń
  16. Trafiłam tu przypadkiem. A może przeznaczenie mnie tu przyciągnęło? W każdym bądź razie, wyjść nie mogę! Artystyczną przygodę dopiero zaczynam, ale decoupage pochłonął mnie całkowicie :) Brak mi słów na to, by oddać piękno Twoich prac, jestem zafascynowana :)) i tyle tu pomysłów i inspiracji.. z jednego już skorzystałam - zawieszka z imieniem dla najmłodszego członka rodziny spodobała się wszystkim, a robienie jej sprawiło mi wiele radości. Dziękuję za natchnienie ;) Pozdrawiam, Natka

    OdpowiedzUsuń
  17. Faktycznie powiało grozą:), piękne jajka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Preciosos, vaya paciencia para hacerlos, pero merece la pena , son muy bonitos, un beso

    OdpowiedzUsuń
  19. Natko. Niesamowicie się cieszę, że mój blog spełnia swoje zadanie a jest nim właśnie inspiracja i zachęcanie innych do spróbowania swoich sił w upiększaniu własnego miejsca na ziemi. :)

    Dziękuję wam kochani. Aż chce się dalej pylić, wiercić i malować:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaja boskie, relaks w wannie z duchami.. bezcenne
    Pozdrawiam. Ja bym uciekała gdzie pieprz rośnie...

    OdpowiedzUsuń
  21. może i w bólach, ale fajne jaja :)

    historyjka w sam raz na prima aprilis, sama go sobie zafundowałaś po prostu :) Btw. mnie nikt żadnego numeru nie wyciął w tym roku :( czy ktos jeszcze tą tradycję podtrzymuje?

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Strach jak to on ma wielkie oczy!!!! Jaja super!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Warto się chwilkę pomęczyć jeśli efektem sa takie cudne cudności :)
    A uniesień w wannie zazdraszczam jako posiadaczka li jedynie prysznica:( Próbowałam ale jednak prysznic przy świecach to nie to samo co kąpiel :D

    OdpowiedzUsuń
  24. co roku jeżdżę na ich koncerty do Niemiec :)

    OdpowiedzUsuń