Mój katar choć przyjęty przeze mnie ze staropolską gościnnością, progi mojego "donosostwa" opuszcza. I radam z tego niezwykle bo pikle tudzież grzybki marynowane sporządzam i czuję się z zapachów okradziona.
Po bez mała tygodniu mam nareszcie siłę, żeby nie osmarkawszy klawiatury na blogu napisać o jednym z prezentów urodzinowych.
Otóż dostałam koguta!Po bez mała tygodniu mam nareszcie siłę, żeby nie osmarkawszy klawiatury na blogu napisać o jednym z prezentów urodzinowych.
No prawie dostałam.
Przyhamowałam w ostatniej chwili (przerażona wizją prowadzania psa do psychoterapeuty) i kogut został u moich rodziców.
Ale prawda, że piękny?
jak oryginalnie :o) a nie dał się zasuszyć? jest zjawiskowy...!
OdpowiedzUsuńbuahahahaha koguta dostalas
OdpowiedzUsuńale się usmarkałam :D:D:D
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńKogucik pierwsza klasa !!
Zielonanóżka , chyba-jeśli dobrze rozpoznaję.
Od miesiąca też takowe posiadam 10szt.
Podobno jajka super zdrowe ( mało cholesterolu)
Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Dana
Dana - masz rację. To zielononóżka! Kurki też rodzice mają - piękne i zgrabniutkie jak z obrazka bajkowego
OdpowiedzUsuńJednoskrzydła - ja ci dam koguta suszyć XD!!!!
Fiuuuu! Trzeba przyznać, że prezent cokolwiek oryginalny ;-)
OdpowiedzUsuńAle niezaprzeczalnie majestatyczny ;-D
Dostała baba koguta, koguta... hej! Piękny i dostojny prezent, aczkolwiek bardzo oryginalny!
OdpowiedzUsuńNo tak: Miała baba koguta, koguta, koguta, Wsadziła go do buta, do buta... HEJ!!! Z jednym wyjątkem - wsadziłaś go do rodziców :) Dobrze, ze już się odezwałaś. Ckowitego odzyskania węchu życzę
OdpowiedzUsuńKukuryku! Nie pożycza się grzebyków!
OdpowiedzUsuńTe kuraki mają w sobie "coś", potrafią ustroić się w piórka, coby sobie kurkę poderwać :). Ten jest machoman pierwsza klasa.
No no..... ale fajny prezent, zamiast królika kogut... Za to piękny i dostojny taki.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam
Kiedyś to ja miałam koguta. Piękny był. I kury miałam i króle i koty i psy. Ale kogut to miał wyjątkowo wredną naturę. Polował na mnie...
OdpowiedzUsuńNo i rodzice go komuś podarowali.
A teraz jedyny zwierzak jakiego mam - to ślimak Wojtuś w słoiku. No, nie mój - tylko córci. Więcej zwierza się nie zmieści.
Ten Twój kogut - to jak malowany, aż ciekawa jestem do czego on cię zainspiruje...
POZDRAWIAM
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. A kogucik cudaśny, sama chciałam dziobaka, ale moja Laba by go zamęczyła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aga zdrówka Ci życzę, a kogut jak malowany! Ja kocham koguty i ten jest cuuuuudny, kurczę no;)
OdpowiedzUsuńBardzo poważny i dostojny prezent :))))
OdpowiedzUsuńKogut CUDOWNY!!! takiego kogucika pamiętam z dzieciństwa jak byłam na letnisku u ciociu na wsi, przechadzał sie dumnie po podwórku :)
OdpowiedzUsuńDobry kogut nie jest zły - moja siostra dostała kozę (miał być koń) :D
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńPrzed chwilkę mężuś patrzył na mnie podejrzliwym okiem, czy aby ze mną wszystko w porządku. Czytając kilka ostatnich wpisów parskałam i smarkałam ze śmiechem na ustach.
Uwielbiam Twoje poczucie humoru :)
Pozdrawiam
Ivonn