Oj...czeka na moja silną, umięśnioną od szlifowania desek, kobiecą rękę. Czeka i nawet astrolog nie jest w stanie przewidzieć, kiedy doczeka się tego sprzątania. Na razie ciuchy zimowo/wiosenno/letnie tworzą nad wyraz imponujące kłębowisko na środku podłogi. W sumie z tego arcybałaganu aż dumna jestem... nie każdy tak potrafi. Skromnie powiedziawszy...jestem wszechstronnie uzdolniona (rumieni się).
Pozostając w temacie garderobianym:
Szafeczka na klucze z motywem ze starego katalogu mody. Baaardzo mi się ten papier podoba, choć nie ukrywam, że wolała bym coś w średniowiecznej stylistyce.
Owal cieniowany olejną patyną Talensa - najlepiej nakłada się ją patyczkiem do uszu, na jedną warstwę (suchego) lakieru. Czekamy dobę i lakierujemy w miarę delikatnie (olejna patyna długo wysycha).
Spękania Dali (drobne), szkliwione lakierem spirytusowym.
Aha...jeszcze o ciuchach. Wczoraj mój syn dostał koszulę z pierścieniem LOTRa...buuuu....mam ochotę okraść własne dziecko....;(
Szafeczka prześliczna!!!
OdpowiedzUsuńCo znaczy "drobne " spękania Dali???...przecież one są gigantyczne... nigdy mi takie nie wyszły, nawet jak użyłam Large Crack Dali:(((
Aaaa- też jestem pod wrażeniem kraka, zaraz nam zdradź tajemnice ile hektolitrów trzeba go wylać żeby uzyskać taki efekt?:>
OdpowiedzUsuńps. a co do koszulki to ja Cię rozumiem, ostatnio moje dziecko miało dobry dzień i w łaskawości swojej wielkiej oddało mi swój podkoszulek z cudownym napisem- "You talkin To Me?"...:D Na który chorowałam od chwili kiedy go dostał:)
Aga - muszę Cię zmartwić - w kwestii usypania kopca Kościuszki z ciuchów raczej nie dościgniesz mojej starszej córki! Jest niepowtarzalna w tej materii!
OdpowiedzUsuńSkrzyneczka taka, że aż skoda w nią kluczy napchać! W jaki sposób zrobiłaś ten fidrygał dookoła motywu??? To pasmanteria? Bo ja ciutkę ślepawa jestem ;-)
O Matko Kochana,a skąd w takiej drobnej,kruchej kobitce tyle zapału i energii do pracy.Nie dość,że co dzień jakieś nowe arcydzieło,to jeszcze z porządkami nadąża.A może masz tam jakąś magiczną miksturę(czekam na recepturę,bo powoli się wypalam:).Te Twoje dzieła to tak szybko powstają,że to pewnie sprawka hobbitów,czy też krasnoludków,które po nocach odwalają za Ciebie tę robotę,przyznaj się;)Ja potrzebuję minimum tydzień na stworzenie jednej pracy.A co to za lakier spirytusowy,jeśli to nie tajemnica?
OdpowiedzUsuńAta:Niech Twoja córka zmierzy się z moją.Ręczę Ci,że Twoja nie ma szans.Ostatnio szukała skarpet w szufladzie młodszego braciszka,bo jej wszystkie stoją na baczność pod łóżkiem:)
OdpowiedzUsuńArkadia - sprzeczać się nie będę, ale w najbliższym czasie umieszczę na blogu fotkę dziecięcia w jej osobistym chlewiku ;-)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to pocieszające, że nie tylko ja mam w domu bałaganiarę, bo już myślałam, że jakaś trefna do wychowywania jestem ;-D
Piękne te twoje dzieła :)) a środek szafeczki przyjemnie zaskakuje :DD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Kobieto, jak Ty to robisz, że cały czas nowe prace pokazujesz???
OdpowiedzUsuńWszystkie prace piękne, że aż zazdroszczę.
Ja neiestety ostatnio z decu trochę na bakier jestem :-(
skrzyczneczka (wzdech) jest (wzdech) wdechowa, piękna i cudna i w ogóle
OdpowiedzUsuńa takie porządki jak Ty teraz robisz to mój dom (nasze szafy) proszą mnie o nie od co najmniej 2 lat... nijak się zmierzyć z tym nie mogę (czasowo)
Jolinko, Lejdik - to naprawdę Dala Small - mi zawsze jakieś giganty wychodzą. Nakładam oba preparaty palcem, dość grubo, hm...na oko gdzieś milimetr nawet mają.
OdpowiedzUsuńAta - tak, to pasmanteria klejona na Magica. Zdjęcia garderoby nie zrobię...szkoda mi was;)
Arkadio,Lauro - właśnie na sprzątanie nie mam czasu. A co do pomysłów, to zaczęłam już je zapisywać, bo nie mieszczą mi się pod czachą. teraz jeszcze projektuję sobie kieckę na lato, żeby nie będąc zupełnie średniowieczną - nie straciła tego "cosia". Dopalaczem są dla mnie własne myśli a właściwie ich nieustanna gonitwa.
Na specjalne życzenie Laury...jak wylądujesz na OJOMie, to nie miej pretensji
OdpowiedzUsuńhttp://lh5.ggpht.com/_JWgoQpNP1Xg/Sij9Ec1P6II/AAAAAAAAB0Y/TmjbIKZdgWc/s640/05-2009-%20419.jpg
Ale jeszcze ten lakier spirytusowy,to ,co to i gdzie go dorwać?
OdpowiedzUsuńI to ma być bałagan? Koleżanko, musisz się jeszcze dużo nauczyć. Możemy zrobić wymianę - ja Tobie podam błyskawiczny sposób zasypania ścinkami papieru i serwetek wykładziny dywanowej, Ty mnie - kursik naklejania serwetek z cienkimi motywami. To tak? Dorzucę jeszcze oblepianie biurka kółkami zaschniętej kawy + wklejone w to ścinki, które nie spadły na wykładzinę podczas kichnięcia. Zdjęć akurat nie zrobię, nieopatrznie posprzątałam. W kuchni bejcę Kuba znalazł na kuchennym blacie, natomiast koło wanny mam kropki po postarzaniu toaletki, chociaż przecież zaraz wytarłam...
OdpowiedzUsuńDaisy...ja pracowni nie fotografowałam. Kurs zrobię już niebawem bo mam zamówioną kolejna toaletkę w..psia krew różyczki.
OdpowiedzUsuńLakier spirytusowy - nie mogę nigdzie go teraz znaleść;(. Firmy Decomania.
Dołączyłam do grona zachwyconych obserwatorów, miło i pięknie tutaj,chyba zostanę na dłużej! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle ja 'pracownię' mam w mieszkaniuuuuuuu! Znaczy na każdej wolnej płaszczyźnie mikroskopijnej nory. Dlatego ta wykładzina wchodzi mi w paradę i bejcuję w 'kuchni', między selerem a rosołem. Czasem mam problem przed podaniem obiadu, gdy mi się między akcesoria do deku wplączą słoiczki z przyprawami. Znalazłam już pieprz w puszce na farby i pędzel w ociekaczu na sztućce...
OdpowiedzUsuńO, weryfikacja obrazkowa: visionst. Wizje mam, proszzpaństwa, wizje i omamy!
Daisy - znam ten ból...dopiero od niedawna mam większe lokum
OdpowiedzUsuńLaura - służę uprzejmie
Bestyjeczko - bestyjki też są miło widziane na szarlotce;)
Lauro, idę sobie spuchnąć z dumy :-) Uściskam Cię innym razem, żeby potem nie było 'jedna pani drugiej pani słodzi w jakimś podejrzanym celu' ;-)
OdpowiedzUsuńPff- Laura to chyba też poluje na to zielone, Daisy- nie daj się zwieść i wylosuj ten komplet dla mnie!:D:D:D
OdpowiedzUsuńDaisy to jak u mnie - pokój na pracownię odpadł, bo komp. szkodzi decu (klawiaturze i jednostce) tam jest skład magazynowy, przedpokoj to pudła z serwetkami i serwetkami na pudłach (bo zawsze obracam jakimiś dekorami), dzienny pokój - pokój pracy, komody obstawione tym co schnie, tym na co mam pomysł i tym co nie sprzątnełam po ostatniej szał pracy, kuchnia - schnięcie. Że też jeszcze papierów rozwodowych nie dostałam - jak dostanę będzie jak byk wpisane: Powód rozkładu małżeństwa? - serwetki! :o)
OdpowiedzUsuńNie bój nic, lejdik, Laura nie zgłosiła kandydatury. Widzisz, ona z porywu serca, a Ty ją od razu tak o interesowność pomówiłaś!
OdpowiedzUsuńTen sam problem mam,kurna.Ostatnio mój zaproponował mi przeprowadzkę do piwnicy,bo w łożu małżeńskim znalazł nożyczki.Ledwo go uprosiłam i obiecałam,że się to więcej nie powtórzy,a w piwnicy wilgotno i ponuro i lakier mi nie będzie dobrze sechł(schnął?Kurczę mam z tym problem:>)
OdpowiedzUsuńArkadia...wysychał?? ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOch !piękna ta szafeczka,,,bardzo bym chciała mieć taki kącik gdzie można schować rzeczy nie uzywane,,ale blokowe mozliwości sa niestety ograniczone.
OdpowiedzUsuńdzisiaj otrzymałam papiery i w tym równiez damy,piękny ten papier.
Que original y bonito lo pondré a la practica. un saludo de :::gloria
OdpowiedzUsuń