Lany Poniedziałek na szczęście już za nami i na szczęście suchą stopą przechodzony. Barbarzyński to zwyczaj, szczególnie na początku kwietnia, gdzie i tak sopel z nosa mi zawsze wisi. Dodatkowo „złota polska młodzież” zbrzydziła mi już dawno tą staropolską tradycję stosując nader nikczemne rozwiązania, do których należy wylewanie wiader wody z okna na piętrze (stań draniu przede mną twarzą w twarz), dodawanie do wody śmierdzących specyfików..etc. Nie będę tu opisywać wszystkich przypadków bo a nóż „złota polska młodzież” się zainspiruje i będzie na mnie (choć wydaje mi się, że interesują ją blogi o innych treściach i tu nie zaglądają).
Na szczęście w domu udało mi się przeforsować fakt niezbity, że polewane były i być powinny wyłącznie panienki na wydaniu. Ja, jako podwójna mężatka (nie na raz, żeby nie było niejasności) podwójnie się zdezaktualizować w temacie polewania raczyłam i NIE ŻYCZĘ sobie olewaną i polewaną być. O!
No dobrze.Obiecałam Wam nie tak dawano wrócić do tematu krasnali ogrodowych. Otóż, idąc za modą postanowiliśmy i naszym ogrodzie postawić rzeźbę. Oczywiście w ogrodzie przed Hobbidomem nie stanie ani Świątek ciosany siekierką ani tym bardziej plastikowy krasnoludek. Naszych drzwi będzie pilnował jeden z poddanych Durina. Wyrzeźbienia podjął się mój tata a żeby nie zapomniał o obietnicy podarowałam mu na Wielkanoc pisankę „przypominajkę”
Krasnoludzka pisanka
Pisanka piękna, a sam pomysł bardzo zacny :)
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Ja co roku olewam lany poniedziałek i staram się nie wchodzić w paradę młodzieży uzbrojonej w maszynerię wodolejącą. U mnie w domu też nie było tradycji lania się. No.. może jako dzieci brykaliśmy po ogrodzie z dyngusówkami wielkości orzecha włoskiego, bo większych mama po prostu nie kupowała, żeby nam co głupiego do głowy nie przyszło.
OdpowiedzUsuńI nie cierpię z tego powodu.
Pisanka piękna, toż to istne krasnoludzkie dzieło sztuki :-))))
Pozdrawiam serdecznie
Laura
OdpowiedzUsuńMój mąż, pasjonat pewnie powiedział by, że z Sapkowskiego. Ja owszem tez go lubię aczkolwiek czasem mnie przeraża.
Piękna pisanka...jakże mogłoby być inaczej :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMilena
Ojej, ale cacko!!! Świetny pomysł!!!
OdpowiedzUsuńŻużaczku nowy (tak mam tę stronę zapisaną w ulubionych:)- chciałam jeszcze dodać, o czym zapomniałam przy poprzednim wpisie, że życzyłabym sobie, abyś przeniosła również kolorystykę z poprzedniego bloga (te lawendowe kolory są bardzo, bardzo przytulne). Nalegam.
OdpowiedzUsuńMilena
Mileno, ta grafika jest tymczasowa - nowa "robi się" właśnie. nie będę miała szablonu, tylko zupełnie indywidualnie opracowaną przez Ness.
OdpowiedzUsuńMilenko, nie mogę się dostać na Twojego bloga:(
Krasnolud - nie takiej pięknej urody co pisanka na której widnieje :)
OdpowiedzUsuńa mu nas na wsi patrol za patrolem to i dziwne zwyczaje rzucania torebek wypełnionych wodą zarzucone... ku chwale ojczyzny! jajko dla taty cacuszko, ale jaki by ten kranoslud nie był to mnie jakoś do Ciebie nie pasuje :)
OdpowiedzUsuńpiękny krak na jaju, ja walczę z dwuskładnikowym już dwa lata i jeszcze nie udało mi się go okiełznać a znęcam się nad dalą ....
OdpowiedzUsuńZ lanym poniedziałkiem jest tak, że zawsze zapowiadam rodzinie stanowczo aby mnie nie lano. Olewają to jednak równo i leją jak popadnie. W tym roku w poniedziałek padłam plackiem złożona zarazą wirusową z goraczka i bezgłosem (co do bezgłosu podejrzewam nikt nie ubolewał;) więc nie oblano mnie nawet kropelką. I poczułam się olana;( Tak źle i tak niedobrze:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tolkienowskiego bohatera pokażesz nam, gdy juz stanie na miejscu? Prawda że pokażesz?
Gimli, syn Gloina, strzegący włości :-) Podpisuję się pod Ollą - koniecznie musisz go przedstawić!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pokażę...ale znając zapłon mojego ojca, to na listopad moooże się wyrobi. nie omieszkam jednak pokazywać postępu prac.
OdpowiedzUsuńCzy do mnie pasuje? No ba! I wzrostem i charakterem...
Somka - ja właśnie dala robię spękania (albo sottilem - bo wychodzą mi jednakowo) nakładam toto "palcyma" wtedy jest równo.
A sottila dwuskładnikowego też "palcyma" radzisz? I jeśli trochę wolno nie na temat, jaki radzisz potem lakier na tego sottila, bo mam tylko Aquarethane, czyli nie bardzo tu można?. Spęki (zakładają że wyjdą)chcę wypełnić cieniem do powiek, więc lakier w sprayu, tak radziłaś w tutorialu? A jakiś konkretny polecisz (najlepiej do kupienia w markecie budowlanym)?
OdpowiedzUsuńOlla- sotila tyż palcami, i wszelakie inne dwuskładnikowce. Te co nie lubię się z lakierami wodnymi lakieruję zawsze spirytusowym Decomanii. Przy lakierze w spreju nakładasz tylko jedna warstwę spreyowego a następne zwykłym, bo słyszałam, że dwie warstwy potrafią się zważyć. Przy wypełnianiu spękań rewelacyjnie sprawdza się zmieszanie cieni do powiek z bezbarwnym woskiem - i tą papkę wcierasz w spękania nadmiar wycierając chusteczką higieniczną.
OdpowiedzUsuńWielkaś Agnieszko:) Dziękuję serdecznie za cenne rady, naprawdę niesamowicie pomocne.
OdpowiedzUsuńI cóż ja mogę biedna dodać do tych wszystkich komentarzy?? Chyba tylko, że się zgadzam...
OdpowiedzUsuńA wracając do lania/olewania - też nie lubię, ale żeby nie smucić mojej młodszej córci dałam się oblać (dłużna nie zostałam ;-) )
Żużaczku, nie posiadam bloga. Milena
OdpowiedzUsuńMileno...no to wsio jasne;)
OdpowiedzUsuńAga pisanka jest cudna!:)
OdpowiedzUsuń