Były Królewski Architekt głośno siorbnął z
kubka podanego przez Margolotę. Zaledwie parę dni temu stracił pracę i
niesprawiedliwość tego faktu wciąż kąsała jego dumę zawodową. Nawet
wizyta u przyjaciółki i osuszenie ze Smokiem gąsiorka samogonu
nie utuliła wezbranego morza żalu. Tylko łeb go rozbolał i kolejny fakt
dopełnił kielich goryczy. Otóż Smok nie miał kaca a Byłego Królewskiego
Architekta suszyło potwornie.
-Jak on mógł! -wymownym gestem podał
wieśmie pusty kubek i czekając aż ta napełni go sokiem z kiszonej
kapusty, rozwinął skrzydła bolesnego monologu. -Wygrywałem wszystkie
konkursy, na Akademii miałem najlepsze noty, Cech Architektów przyjął
mnie z otwartymi ramionami, niemal natychmiast nominując na owo
prestiżowe stanowisko...a on?! On miał czelność mnie zwolnić! Rok nawet
nie upłynął...Co za wstyd i hańba!
-Może czymś mu się naraziłeś. -Margolota podała kubek przyjacielowi. -Wiesz, jacy są Władcy.
-Niczym mu się nie naraziłem! -obruszył się Architekt. -Wykonywałem jedynie swoją pracę!
-Czyli? -zapytał Smok, chrupiąc owsiane ciasteczko i bezczelnie obnosząc się ze swoją bezkacowością.
-Zostałem poproszony o zaprojektowanie nowego oblicza wnętrz
królewskiego pałacu. -zaczął Architekt, krzywiąc się na smocze
chrupanie, odzywające się nieprzyjemnym echem w obolałych skroniach.
-Opracowałem wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Od kolorystyki
począwszy, na deseniu królewskiej pościeli kończąc. Spędziłem nad
projektem wiele tygodni spotykając się z najwybitniejszymi
rzemieślnikami i przeglądając najnowsze katalogi. Stworzyłem
monumentalne dzieło na skalę światową! -mężczyzna westchnął i upił łyk
kapuścianego soku. -I kiedy zacząłem realizować swoją wizję...ON mnie po
prostu zwolnił! Wyobrażacie sobie! Miał czelność stwierdzić, że jego
wyobrażenie co do pałacowych wnętrz jest inne niż moje! Jakim prawem!?
-Może należałoby z nim przedyskutować owe zmiany, zanim zacząłeś je
wprowadzać w życie? -Margolota przerwała krojenie marchwi, zgarniając
talarki do bigosu wesolutko pyrkoczącego na piecu. -Spytałeś Władcy
choćby o to jakie kolory lubi? Wiesz, jest drobna różnica między
sugerowaniem pewnych rozwiązań a narzucaniem swojego zdania.
-Jestem profesjonalistą. Nie mam zamiaru rozmawiać z laikiem na temat swojej pracy! -obruszył się mężczyzna.
-A czy jako profesjonalista nie powinieneś wiedzieć, że każdy ma prawo
do swojego zdania? -Smok ukradkiem sięgnął po rodzynki przygotowane do
bigosu i dostawszy po łapie drewnianą łyżką udał, że się obraził.
-Nie po to studiowałem tyle lat, by przejmować się zdaniem kogoś, kto
nie ma pojęcia o architekturze. Ja Królowi nie mówię jak ma sprawować
rządy.
-Czyżby? -zachichotała wieśma. -Wydaje mi się, że cały czas podważasz jedną z jego decyzji.
Autorem obrazu
jest oczywiście prześwietny Alan Lee. Czemu akurat ten wybrałam do
zilustrowania bajki? Wyobraźcie sobie minę Króla, któremu Architekt
projektuje sypialnię podobną do wielkiej sali Morii ;)
Taaa:)))takich "dyktatorów" ci u nas na pęczki:)))))
OdpowiedzUsuńO tak. A potem straszą "domki Gargamela" ;)
Usuńdlatego profesjonalistów tego typu lepiej nie zatrudniać ;)
OdpowiedzUsuń..i trzymać ich na odległość kija od szczotki nawet podczas zamawiania kawy ;)
UsuńOj tam oj tam - a jak się uda nagiąć władzę to jaka radocha :)
OdpowiedzUsuńPrzesadzacie. Zatrudniłam architekta, żeby mi zaproponował wykończenie dwóch łazienek i kuchni i doradził przy doborze kolorów ścian. Pokazałam w czasopismach, co mi się podoba, co lubię, wybrałam płytki do łazienek - Pani zaproponowała mi to i owo i wyszło fajnie. Inna rzecz, że czasami nie trzymałam się sztywno wytycznych ;-)
OdpowiedzUsuńTak się składa, że jestem architektem. ;)
UsuńW bajce chodzi o konkretne zachowanie ludzkie a nie o zawód architekta. To tylko metafora :)
Czyżby zarozumialstwo i monopol na rację komuś się zalęgły?
OdpowiedzUsuńDobrze, że to nie ja jestem królem, bo pewnie bałabym sie odezwać ;)
Uściski