Energetyczno-inspiracyjno-twórczego. Kop potężny, wielokrotnie złożony niczym zdanie sienkiewiczowskie co się dopiero pod koniec Trylogii kończy.
A tak mową białego człeka, to Ania Jednoskrzydła do mnie przyjechała. I naraz okazało się, że w bardzo interesującym miejscu mieszkam a świat nie kończy się za drzwiami mojej pracowni. Pozrywałam zatem pajęczyny co mi w przegubach pająki utkały i ruszyłam zad.
Białowieża, Odrynki, Narew...
Taras przed domem zamieniłyśmy na miejsce twórczego szaleństwa gdzie filc mieszał się z lnianym sznurkiem, agatami i glinką modelarską.
Fotorelację z Białowieży możecie zobaczyć na Facebook'u a tutaj...
Glinka modelarska, 5 różnych patyn (od metalicznych przez żelowe do olejnych) i powstała runa Dagaz. Pierwsza wprawka przed warsztatami ceramicznymi na jakie wybieram się za tydzień.
Dęby Królewskie
W poszukiwaniu straconego czasu?
Czyli dwie Wiedźmy w akcji! To się musiało tak skończyć;-D
OdpowiedzUsuńOj tak...Żubry jeszcze mają tiki nerwowe...
OdpowiedzUsuńA dziki dalej warują? ;-D
OdpowiedzUsuńI aportują :P
UsuńObie rudzieją na dodatek (poszła pomyśleć, czy rudzieją, czy rdzewieją)...
OdpowiedzUsuńNie mają prawa rdzewieć! Czarownice są dobrze zaimpregnowane :D
UsuńAnglicy ładnie na to mówią Wishfull thinking... ja od czasu do czasu mam ochotę zardzewieć tak na fest - niech się absztifikanci męczą
UsuńZaraz męczą. Colą Cię poleją i rdza zejdzie ;)
Usuńdlaczego ja Cię nie ukatrupiłam na miejscu?
OdpowiedzUsuńA kto by Ci gotował?
UsuńA co ja nie umiem? ;)
UsuńRuna wspaniale się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńOgromnie zazdroszczę Ci tych warsztatów. Mam nadzieję, ze też się w niedalekiej przyszłości uda mi na jakieś ceramiczne pojechać. Teraz planuję pojechać na jesienne malowania na jedwabiu, tyle, ze nie wiem czy kręgosłup mi pozwoli wiec na razie to tylko plany ;)
OdpowiedzUsuń