Teraz piołun.
Mam wielkie ambicje napisania bardzo mądrego felietonu, ale pewnie na dobrych chęciach się skończy.
Kreatywność. Wam akurat nie muszę ani wyjaśniać znaczenia tego słowa ani też rozwodzić się nad cudnym uczuciem gdy to co wymyśli głowa zostaje przyobleczone w formę przez nasze dłonie. Akurat kącik jaki przez zasiedzenie uznaję za swoją własność jest właśnie tym elementem przestrzeni, gdzie co i rusz napotyka się ludków co w ten czy inny sposób ubarwiają rzeczywistość. Zdjęcia, mini i wielkie dzieła plastyczne, wiersze...Tylko czy nie jesteśmy ostatnimi z gatunku?
Mam nadzieję, że nie, choć na każdym kroku kreatywność naszych dzieci jest tłamszona w najbardziej okrutny sposób.
Zabawki...
Kiedyś. Golasek będący obiektem zazdrości połowy koleżanek mimo, że nie sikał, nie robił kupy, nie wołał mama i etc. Błąd. Robił to wszystko i jeszcze więcej. W naszej wyobraźni.
Dziś. Cyborgowaty twór rodem z książki „MOMO” i dokładnie tak samo działający. Dziecko nie musi myśleć. Ma się bawić, a zabawa polega na spełnianiu zachcianek mówiącej, sikającej i srającej lalki. I niby to uczy życia. Przepraszam, ale wątpię.
Tak. Jestem zła. Bo „bezpieczne” reklamy zapraszają moje dzieci do gry pt „Nie myśl. My zrobiliśmy to za ciebie”. Nawet Lego coraz częściej raczy nasze pociechy „gotowcami” wychodząc przed orkiestrę, nim maluch z posiadanych klocków wykombinuje coś innego. Biznes jest biznes.
Tak. Jestem rozgoryczona. Dziecięca kreatywność przegrywa z potrzebami rynku i ciasnymi umysłami dorosłych (czemu aniołek nie może być czarny?!), decoupage przegrywa z „azją okazją”, erotyka przegrywa z pornosami, etyka ze sztuczną błoną dziewiczą, którą można kupić na allegro.
No dobrze.
Pokrzyczałam sobie.
Oooommmm....Wdech...wydech...
Розовое чудо! Очаровательно!
OdpowiedzUsuńDołączam się do tego pokrzykiwania, gotowam wrzasnąć nawet, bo rację masz, Agnieszko, niestety. Uściski.
OdpowiedzUsuńpokrzyczłaś i masz absolutną rację! Musimy coraz więcej krzyczeć może nas usłyszą.
OdpowiedzUsuńdziękuję Bogu, że moje dzieci nie były jeszcze tak atakowane przez reklamy, dzięki temu budowały ze zwykłych klocków, bawiły sie zwykłymi lalkami i miały pole do rozwoju wyobraźni. Mój 15 lat młodszy od moich dzieci bratanek już jest całkiem innym dzieckiem...inaczej się bawi, interesuje go głównie elektronika.
Ale to rodzice dokonują wyboru! pamiętajmy o tym! My kształtujemy gusta naszych dzieci!
Agus..
OdpowiedzUsuńPudelko..........Szkatulka - sam skarb!!!! Akurat jestem w trakcie haftowania takiego motywu:)))) zatem chyba...telepatia:)))))
Odnosnie zabawek i Dzieci - ZGADZAM sie z Toba w 100% !!!!
Staram sie by moj Ludzik jaknajwiecej "bajstlowal" (jak to okresla moj Malz) : kleil, rysowal malowal - zawsze mu asystuje, ostatnio nawet "wszedl" w zabawe z nismi i tkaninami:)))...Minimalizuje Mu tzw. "zabawki nowoczesne" - choc ipad2 ma opanowany do perfekcji (pytam jakim cudem?!! - podkrada Malzowi, czy jak?!) a wylaze z siebie by wynalezc mu takie, ktore myslenie jednak wymuszaja.
Pozdrawiam Cie Kochana:)))))
nie rozumiem tytułu
OdpowiedzUsuńsą rzeczy ,które nie zmieniają się choć czasami nam się tak wydaje
Alicja
Очень красивая работа! Замечательный сайт!
OdpowiedzUsuńAga rację to i Ty masz:))) Ale nie zgodzę się do końca z Ewą, że my kształtujemy gusta naszych dzieci… może po części. Moje dziecko z playstation zaprzyjaźniło się u naszych sąsiadów (ich syn chodzi z małym do przedszkola).
OdpowiedzUsuńRano jak otworzy oczy, na pytanie mamy co Ci się śniło, odpowiada pytaniem, „Mamo mogę iść później do Adriana?! on ma fajną grę”
Ja mówię, że nie bo dziś dzień wycinania i wyrywania kolorowego papieru, na co mój czterolatek odpowiada: ale to nudne i będzie trwało do nocy…
Dopóki jest mały, mam wpływ, co je, jak się ubiera, jak się bawi i czym, co mu czytam, czy jakie bajki może oglądać, ale jak długo?:)) Ostatnio mały nauczył się oszukiwać, jak coś przeskrobie, to od razu mówi, że to nie on i że nic nie ruszał. Ciekawe jaki spryciarz mu pokazał, że tak można robić dorosłych w balona :D
Pudełeczko jest przepiękne uwielbiam słodkości i pudrowe kolorki.
p.s. Lubię jak krzyczysz, będa mi się wtedy cieszy...
dęba = gęba :)
Usuńbęda = dęba =gęba:D a myślałam, że tylko ja tak mam :P
UsuńTo ja na koniec w stół rąbnę...
OdpowiedzUsuńA szkatułka,mimo,że słodka jak diabli,podoba mi się ..diablo:)
zgadzam się w 100% z tymi refleksjami. Od lat powtarzam to samo, nie tylko mojej córce, bo patrząc na nią czasami jest mi żal, że nie doświadczyła tego uczucia, kiedy to wyobraźnia tworzy wszystko czego dusza zapragnie i to w takim kształcie i formie jakiej nikt inny mieć pewnie nie będzie... Dzisiaj wszystko dostają dzieci na tacy, wcale nie muszą myśleć, nie muszą szyć sobie ubranek dla lalek ani nie muszą z kilku prostokątów i kwadratów zbudować zamku, a efektem tego jest brak pomysłów i często nuda. Szkoda... Ja do dzisiaj wspominam co z czego uszyłam w wieku 6 lat dla lalki wielkości 5 cm. Chociaż to dzisiaj wydaje się śmieszne to dzięki tym próbom ciągle szyję choć tylko to, co nie przerasta moich możliwości
OdpowiedzUsuńHumor poprawia mi to, że mały, choć zasypywany tandetnymi zabawkami co skaczą i fruwają i tak bawi się tym co sam stworzy, że buduje namioty z koca, domki dla kota, mosty i trasy wyścigów...a ja tylko zagryzam zęby i nic nie mówię na bałagan. Niech eksperymentuje (chowam tylko styropian pomna doświadczenia z minionych lat, jak to nawet kot się naelektryzował i cały w perełkach chodził;/)
OdpowiedzUsuńŚliczne te słodkości:)
OdpowiedzUsuńWspaniała szkatułka !!! :)
OdpowiedzUsuńKrzycz,krzycz,chociaż to i tak nic nie da:))Kto ma kasę ten będzie kupował dziecku wypasione zabawki,zawali nimi pokój a dziecko i tak posadzi przed telewizorem żeby miec święty spokój,a kto nie ma kasy ten będzie kupował "zabawki"w sklepie po2,50,bo idąc do dzieciaka trzeba mu przecież "coś"kupic:)))i tak się świat nakręca:))brak czasu,brak chęci...brak rozumu:))))pozdrawiam wszystkie kreatywne młode mamy:)))))
OdpowiedzUsuńPrawda. Sklepy z zabawkami to dramat. Miałam parę ładnych lat temu (znasz mam do dzisiaj, parę lat temu używałam) drewnianych mebli dla lalek - doszły mnie słuchy, że zrobił je dziadek dla mojej mamy, gdy jeszcze była mała. Miałam też sam domek zrobiony przez rodziców z jakiejś sklejki i starego pluszowego królika, który jest ze mną od urodzenia. Długo nie bawiłam się lalkami, bo całe dzieciństwo spędzałam z kuzynami na drzewach. Później poszłam do szkoły :). Spotkałam koleżanki, które bawiły się lalkami. Nie takimi, jak moja dramatycznie stara z jedną czy dwiema sukienkami. Te lalki miały bardzo nieskomplikowany przewód pokarmowy i równie mało skomplikowane powieki, do tego pampersy jednorazowe (tak, cały czas trzeba było dokupywać), żeby produkty wyżej wymienionego przewodu nie lądował dzieciakowi na kolanach. Mój pokój bardzo szybko stał się różowy, a ja wydawałam fortunę (jak na kieszeń ucznia podstawówki) na ubranka dla owej lalki. I myślę, że sklepy sklepami, reklamy reklamami, ale największą rolę odgrywa parcie ze strony innych dzieciaków od małego nastawianych na konsumpcjonizm. Nie wiem, może się mylę, ale jeśli się pokazuje dzieciom od samego początku, że mogą coś zrobić same, to chyba trochę mniej będzie ich ciągnąć do sklepowej tandety? ;)
OdpowiedzUsuńA szkatułka słodka, aż można próchnicy dostać. Te paski malowane odręcznie?
Wypasiakowana ręcznie.
UsuńI tak. Racja. Jęczenie dzieci "Mamo kup" najczęściej kończy się słowami : "Bo X ma takie same!!" I jeśli w tym momencie rodzic nie potrafi znaleźć rozsądnych argumentów na to, ze lepiej mieć coś innego, indywidualnego, to rośnie kandydat do sklepów "azja-okazja" ...Bo Goździkowa ma takie samo!
A ja już nie mam złudzeń Aguś. Drewniane, proste klocki i szmaciana lalka, nie wygrają z plastikową Barbie (czy innym lalkowym potworkiem) i super-stworem z Lego. Bo nasze dziecko chłonie nie tylko to, co my mu przekazujemy, ale także, a w pewnym momencie życia zwłaszcza to, co mówią rówieśnicy. I chce mieć potworną lalkę, bo koleżanki mają, bo chce mieć robota, bo koledzy potrafią bezwzględnie wyśmiać tych, którzy nie mają. Bo łatwiej jest wkupić się w łaski grupy reklamowaną na prawo i lewo wypasioną zabawką niż postawić się i powiedzieć, nie. Kilku-, czy kilkunastolatek potrzebuje przynależności do grupy, nie ważne czy to będzie grupa zbieraczek naklejek z Hanką Montanką czy kolekcjonerów kart z postaciami z japońskich kreskówek. A producenci tego barachła właśnie na tej potrzebie żerują. I wspaniale manipulują małym konsumentem, który przecież potem wyrośnie na dorosłego konsumenta, "kolekcjonera" gadżetów, ciuchów, samochodów. Dla małego człowieka "być" jest zbyt abstrakcyjne, "mieć" łatwiej sobie wyobrazić. Ale choć ponuro to wszystko zabrzmiało, to jest przecież nadzieja, że może z czasem ,chociaż niektórym z tych dzieci przeje się to łatwe i od ręki dostępne plastikowe, kolorowe "nic" i doceni wartość mniej kolorowego, lekko przaśnego "cosia" zrobionego własnymi rękami...
OdpowiedzUsuńBuziaki Moja Kreatywna.
..a zabawki z duszą są tak piekielnie drogie, że jeśli rodzice nie mają smykałki do własnoręcznych robótek, to pozostają tylko Barbie;/
UsuńKupiłam ostatnio takie same serwetki i nie mogłam się zdecydować co nimi ozdobić, żeby nie przesłodzić... ale u Ciebie wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńAguś taki krzyk jest potrzebny, trzeba krzyczeć, nie można się po prostu zgodzić, zaakceptować i poddać. Trzeba mówić o tym, że może być inaczej. W miarę naszych możliwości trzeba się starać żeby było inaczej :)
OdpowiedzUsuńA pudełeczko przepiękne, jak z romantycznej cukierni pachnącej babeczkami, świeżym ciastem drożdżowym i parzoną kawą :) Śliczne jest, po prostu...śliczne :)
Cóż. Łatwiej rządzić szarym, szablonowym tłumem ;) Niektórzy to jeszcze pamiętają. Tylko wtedy nie było Myszki Miki a Wilk i Zając :P
OdpowiedzUsuń*krzyczy jeszcze aż ochrypnie*
OdpowiedzUsuńAga - pudełko sama słodycz , i tak te serwetki mam , ale i tak się podzielę z tobę :) Ale mam dla ciebie jeszcze coś ekstra właśnie w słodkie babeczki .
OdpowiedzUsuńTak tak krzycz co innego pozostało .
To Cię pocieszę , że mój syn z racji tego że nie jeszcze co w Kindergarten mówią , nie jęczy - Mamo kup , bo X ma takie samo . Z K. przynosi mi pieniek z gwożdziami do wbijania , ostatnio kawałek kołka z powbijanymi kawałkami gąbki - Pytam się do czego to ? Do głaskania odpowiada . :) Więc są miejsca gdzie rozwija się kreatywność . Obok tego jak najbardziej jest mnóstwo zabawek w sklepach ... Ale moje dziecko nie krzyczy na widok reklamy - chcę to - jeszcze ???
Z racji tego że wujek uszczęśliwił go grą Angry Birds , a uwielbia ją to mało powiedziane , a dostęp do gry na komputerze ma ograniczony , więc gra na podłodze - klockami drewnianymi które dostał jak miał rok , służą mu za te zezłoszczone ptaki , świnie i inne katapulty ... A ptaki mają nazwy : Ihahaha , kłakła kła , fryfry fry - czyli takie jak wydają dźwięki w grze . Mam chyba kreatywne dziecko.
Mały dostał ostatnio pocztówkę z Florydy. Na pocztówce była ptica i jej nazwa po łacinie i w tubylczym języku. Ta rdzenna brzmi mniej więcej "AłałaAła ałała" :D
UsuńWszystkiego Dobrego:D
OdpowiedzUsuńPiękna szkatułka - ta serwetka gościła na urodzinach mojej 8-latki. Pewnie ja bardziej napawałam się jej urodą, niż córka i jej koleżanki :))
OdpowiedzUsuńO tym, że zabawki są tandetne i mało kreatywne przekonuję się za każdym razem, kiedy przychodzi wybrać prezent dla dzieci znajomych lub własnych. Ze swoimi problem mniejszy, bo w końcu znam ich upodobania :) I tak z reguły kończy się na sprawdzonych, ponadczasowych. Na szczęście Ala lubi szachy (chwała Dziadkowi za to), różne kreatywne robótki, wycinanki, naklejanki, masę solną itp. Ale Jasiek widzę jak chłonie ten reklamowy bełkot i co krok woła: "Mamo, kupisz to? Mamo chciałbym to mieć". Ale potrafi też wziąć do ręki dwa ludziki i przez pół godz. użycza im swojego głosu w przezabawnych improwizowanych dialogach. Pozdrawiam serdecznie.
wonderful work
OdpowiedzUsuńdla zainteresowanych
OdpowiedzUsuńhttp://www.inteligentnezabawy.pl/tag/zabawki-montessori
http://www.sklep.educarium.pl/educarium.php?section=1&kategoria=21&p=1
http://sklep.mojebambino.pl/category/serie-pomoce-montessori
są też przedszkola z oddziałami Montessori oraz szkoły
miłego dnia kobiety
Alicja
Myślę, że wszystkie tutaj nie mamy problemu z zainteresowaniem swoich dzieci kreatywnością a temat jaki poruszyłam na blogu jest problemem globalnym.
OdpowiedzUsuńNiemniej dziękuję za linki.
Agnieszko tak właśnie myślę bo dzieci przecież uczą się przez modelowanie -naśladownictwo
OdpowiedzUsuńkreatywni rodzice -duże prawdopodobieństwo, że też kreatywne dzieci
ale wiem ,że nie wszyscy znaja metodę i zabawki M.Montessori
a one są godne uwagi ,tym bardziej że można je wykonać również samodzielnie np.ramki z elementami używanymi w ubraniach – guziki, rzepy, wstążki
pozdrawiam
Alicja
Tak jest. Właśnie dla tego są takie fantastyczne - nie wymagają nakładów finansowych a sama frajda z ich robienia też jest cenna.
UsuńОчень нежные и красивые!
OdpowiedzUsuńNo tak, wiedziałam, że nie tylko moja rodzina boryka się z moralnymi dylematami, co wyrośnie z naszych dzieci? Co globalizacja zrobi z kulturą lokalną? I kiedy maszyny bedą za nas myśleć? Bo że będą, nie mam wątpliwości. Niestety to jest prawda, że wychowuje się teraz pokolenie, które nie ma myśleć i być kreatywne tylko, ma robić to co im się karze i w ten sposób zarobione pieniądze, wydawać, wydawać, wydawać. Program szkolny ułożony jest tak, że nie uczy kontekstu, czyli spojrzenia na historię, literaturę i sztukę z tzw. lotu ptaka. Dzieci przerabiają fragmenty wielkich dzieł, nie całość, nie znają też okoliczności powstania danej książki, więc co mają z niej zrozumieć? To samo jest ze sztuką i historią. Niby znają skutek, ale nie mają pojecia o przyczynie. Dlatego nie potrafią docenić wartości tradycji i sztuki. Dlatego kupują chińskie badziewie, bo liczy się ilość nie jakość i indywidualizm. Mimo wszystko widzę promyk nadziei, bo coraz więcej osób jest zmęczonych globalizacją, komercją (wystarczy zobaczyć ile ludzi zajmuje się rękodziełem). A i wielki rynek finansowy traci na globalnych powiązaniach. Uśmiechnij się i dalej twórz piękne rzeczy takie, jak ten kuferek.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne jest to pudełko...Słodkie, ale jednocześnie nieprzesadzone...bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńa co do tego zaniku kreatywności...niestety tak się dzieje, ale są jeszcze ludzie, którzy starają się zachować pasje i uczą tego swoich dzieci..w wbrew pozorom nie ma ich aż tak mało :) Pozdrawiam
Pudełko śliczne i bardzo "smakowite" - te paseczki są urocze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Cudne pudełeczko, nie masówka tylko arcydzieło:)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o felieton bardzo dobrze Cię rozumiem, dzisiejsza rzeczywistość jest obdarta z marzeń i wyobraźni, wszelka kreatywność postrzegana jest jako coś "dziwnego". Przed przeczytaniem Twojego posta rozmawiałam dziś ze znajomymi w pracy dotyczyło to moich wytworków, po opisie tego co ostatniio zrobiłam usłyszałam, że jestem chora, że mi się chce. No cóż może i jestem, ale wiem jedno tworzenie tak jak i pobdarowywanie innych moimi wyrobami sprawia mi radość.
Wiem, że twórczych osób jest coraz więcej i to napawa mnie radością.
Żal mi natomiast dzieci, których nikt nie uczy kreatywnego myślenia.
Pozdrawiam cieplutko:)
It's very beautiful !!!
OdpowiedzUsuńPat
Kochana, tu się dzieje szeroko zakrojona sprawa: debilami łatwiej się rządzi, szybciej wciśnie im się byle idiotyczną wymówkę, zatka pyski tematem zastępczym i po sprawie. Jednostki, społeczeństwa myślące, działające wedle własnego pomyślunku są niebezpieczne, bo nie da ich się tak dobrze kontrolować i pociska byle kitu. Trzeba się zdrowo namęczyć, żeby człowiekowi myślącemu sprzedać swój pomysł. A jak się ma bandę niedorozwiniętych intelektualnie kretynów, to nie ma problemu z rządzeniem: robisz, co chcesz, ładnie się uśmiechasz, gadasz, co chcą słyszeć, a i tak masz w zadzie ich potrzeby. Proste, łatwe i skuteczne.
OdpowiedzUsuńNiestety... :(
Pudło: słodziachne!
OdpowiedzUsuńCo do zabawek: ech...
Szkatułka cudowna:) Słodka, no ale przy takich babeczkach, nie mogła być inna:)
OdpowiedzUsuńPudeło super, akurat w klimacie moich modelinowych jedzeniowych tworów..
OdpowiedzUsuńa zabawki, dla dzieci i dorosłych...tak, tak, udmurzdzają totalnie i tych małych i tych wiekszych, mój 2 latek namietnie reklamy ogląda i wzroku nie jest w stanie oderwac, musze wyłączyc telewizor, jak coś od niego chce...a Ci nieco starsi też czesto na powierzchowności i sztuczności sie opierają, nie szukając nic głebiej...rzesy, paznokcie, piersi, opalenizna, włosy, usta..."one"
to wszystko naraz prezentują a "oni" naraz na to wszystko lecą...nie mam nic przeciwko ingerownaniu w upiekrzaniu ale umiarem..a tego czesto brakuje.
Pozdrawiam serdecznie i podziwiam prace.