"Błogo i leniwo" odeszło w zapomnienie. Klienci galerii przypomnieli sobie, że zbliża się Dzień Matki i należała by go jakoś "obejść". Z pracowni niemal nie wychodzę, starając się rozciągnąć dobę jak gumkę w majtkach. Wrzucam zatem parę zdjęć i spadam;)
Tacę i wieszak w róże - choć ozdobione takim samym motywem - inaczej malowane i inaczej cieniowane. W obu wypadkach patynami: niebieską i brązową. Napis malowany ręcznie przetarłam papierem ściernym i też podcieniowałam, żeby wyglądał jak na wypukłym owalu.
A tu jeszcze zdjęcie zajadłego, małego ogrodnika. Od razu donoszę, że z "tujów" trochę zostało.
Ehhh... Faktycznie trzeba jakiś "Słownik Słów Zachwyconych" stworzyć na potrzeby Twojego bloga. Wprawdzie jestem raczej wygadana, to tu jakoś mowę mi odbiera...
OdpowiedzUsuńA taki ogrodnik przydałby się i u mnie - miałby co robić!
Oj cudny ten wieszaczek w różyczki. Zastanawiam się czy łatwo jest Ci się rozstawać z takimi pięknymi przedmiotami i czy nie masz czasem ochoty zostawić czegoś dla siebie? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczne te róże i na tacy, i na wieszaczku. Też zrobiłam mojej mamie tacę w róże ;-)
OdpowiedzUsuńOgrodnik super, mam nadzieję, że zostawi trochę tujów. Jak byłam mniej więcej w jego wieku, bawiłam się we fryzjera strzygąc do zera wszystkie kwiaty doniczkowe w domu :-))
Pozdrawiam serdecznie
Całe szczęście, że "tujów" nie zabrakło :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam patyny - do oleistych trzeba mieć dużo cierpliwości, ale je uwielbiam zwłaszcza. Kolejne prace i kolejne moje ochy mi wychodzą... ale co robić? taki los oglądacza Twoich prac, wyściskowuję, Ania
OdpowiedzUsuńPrześliczna tacka, ale wieszakiem normalnie mnie dobiłaś...;)
OdpowiedzUsuńCo to za patyny?... zaintrygowałaś mnie.
Jednoskrzydła ma rację... Niedługo wszystkie będziemy mieć wyłupiaste oczy hihihi To musi wystarczyć za wszystkie ochy i achy które z siebie wydałam ;)
OdpowiedzUsuńFajny Ten Twój ogrodnik!
Serdeczności
ps tak a'propo kombinacji słownych przy komentarzach to Ty miałaś "prundem" a ja "gnatem" Mało z krzesła nie spadłam :D
To ja se tu posiedzę z jakąś dobę. Chłop mnie stuka palcem po ramieniu, gestykulując przy tym, że chyba powinnam już odmaszerować, ale on nie wie, że chwilowo brak przewodzenia nerwów czyni mnie głuchą na jego żądania. Dobrze, że wzrok mi się wyostrza jak patrzę na te pięknoty. Szalej kobieto, szalej...Ja wiedziałam, ze tak będzie aha, aha...
OdpowiedzUsuńI co to dodać po tych wszystkich komentarzach, zawsze Ci wszystko cudnie wychodzi, jestes dla mnie niedoscignionym mistrzem.
OdpowiedzUsuńTwoja zagorzała Fanka
No,to chyba wszystkie Twoje fanki wyniosły Cię pod niebiosa,a ja czekałam na koniec,żeby powiedzieć,że myślę tak samo:)Kochana,a ten Twój ogrodnik,to czasem nie w tym wieku co mój? Ma tyle samo zapału do pracy,bo te starsze to strasznie zgnuśniały i tylko przenoszą się od komputera na kanapę i na odwrót.Kobiety i Matki kochane mam do Was wszystkich apel:"NIE POZWÓLMY NASZYM DZIECKOM WPAŚĆ W SIEĆ KOMPUTEROWĄ ,BO ŻADNEGO POŻYTKU Z NICH POTEM NIE BĘDZIE".Doświadczyłam tego na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, nie wszystko mi wychodzi tak jak bym chciała, ale przez miłość własną to co kole moje oczy od razu do szlifowania idzie, albo leży w kąciku jako przypominajka, że nikt nie jest doskonały i duuuużo nauki jeszcze mnie czeka.
OdpowiedzUsuńJolinko - patyny kupuję talensa (olejne, kiedyś mała Ania na uczyła mnie je obsługiwać bezstresowo i od tamtej chwili je uwielbiam) - są do kupienia w naszym Arcie. Jak chcesz to "zobrazkuję" jak ja je nakładam.
Arkadio - ten ogrodnik jeszcze ostro małoletni jest, i nie wie co to rozkosze wirtualnego świata;)
Aga, zrób ten kurs do obsługi patyn, w ogóle kursa rób wszelakie, bo przecież nie mam się gdzie uczyć!
OdpowiedzUsuńAaa, pisałaś kiedyś, że serwetkę da się przykleić bez zmarszczek. Ja przyklejam prawie bez zmarszczek, więc jakby nie do końca o to chodzi... To co, kursik?
Co do zachwytów nad kolejnymi pracami, ja już wymiękam i odpuszczam, jak mi się coś nie spodoba to z przyjemnością postawię tu wielką krechę i zaśmieję się szyderczo. Jak nie będzie krechy, znaczy że oglądałam i nie miałam się do czego przyczepić. Odzywać się będę towarzysko, jak akurat będę miała o czym :-)
Daisy;) i będzie jak w tej włoskiej piosence..."Koza ma krechę u rena" ;)
OdpowiedzUsuńKursy zrobię, koniecznie - bo lubię, ale po Dniu Matki, bo na razie szaleństwo jakieś niemożebne.
Mam dla Ciebie wiadomość,ale u mnie na stronie w komentarzach"Zdekupażowana szafka na klucze"
OdpowiedzUsuńCodziennie zaglądam na tutaj do Ciebie i "zazdraszczam" kolejnych cudnych prac. Dziękuję, że tak szczodrze dzielisz się swoją wiedzą i doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące jest zobaczyć ten sam motyw z różnymi cieniowaniami. Chyba się skuszę na patynę niebieską :)
Mirabelka
Aga, koniecznie pokaż instruktaż patynowania...pomijając niezwykłe walory edukacyjne, to świetnie czyta się Twoje kursiki:) A ja może kiedyś zrewanżuję się instrukcją robienia reliefów...;)
OdpowiedzUsuńfaktycznie szalejesz kobieto...aż miło!
OdpowiedzUsuńJuz sobie wyobrażam ile matek będzie ściskało swoje dzieciaki za Twoje prace :)