Szukałam go dwa lata. Odszedł, zostawiając
niedokończone zaklęcie. Niemal codziennie zachodziłam do naszej pracowni
i pieszcząc karty księgi opuszkami palców marzyłam, że wrócił, że słowa
znów śpiewają kreując rzeczywistość. Tak bardzo chciałam
dokończyć tamtą baśń, że nie zauważałam innych, łaszących się u moich
stóp jak bezdomne koty złaknione pieszczoty. Wpatrzona w horyzont nie
widziałam drogi a jedynie cel, coraz mniej rzeczywisty pod kokonem
własnych stęsknionych wyobrażeń. Zasnęłam w magicznej wieży, z
niedokończonym zaklęciem przytulonym do piersi. Czy obudził mnie
pocałunek księcia? Nie. Na szczęście to nie była ta bajka. Obudziłam się
gdy zrozumiałam, że każde zaklęcie zaczyna się i kończy w nas samych.
***
Tak często chcemy wracać w przeszłość. Przywiązani wspomnieniem o
przebrzmiałym ogniu, rozpalamy go wciąż od nowa, pielęgnujemy osłaniając
dłońmi pamięci.
A przecież nie można wrócić, bezkarnie zatrzymać
rzeki czasu. Czasem uda nam się zmienić bieg strumienia, wyżłobić nowe
koryto, ukształtować tak, by raz jeszcze woda życia liznęła tamten
fragment rzeczywistości. Jednak wtedy okazuje się, że jest zupełnie inny
niż w naszych wspomnieniach. Zmienił się. A może to my się zmieniliśmy?
Dajmy odejść temu, co minęło. Nie łatajmy pustki wspomnieniami, nie
chrońmy ich jak relikwii. Nie zawracajmy strumienia, bo pozbawimy wody
krainy czekające za zakrętem przyszłości.
ps. Zapraszam Was też serdecznie tutaj: Muzyka Ciszy na FB
Aguś! Jakie piekne to co piszesz! jakie mądre i głębokie! Z serca dziekuję!
OdpowiedzUsuńUściski i wszelkiej pomyślności.
Drzewo jest dla mnie rozdarciem po pierwszym ukochanym Miau- Miśkiem. Po roku przygarnęłam drugiego, jak się okazało potrafiłam go tylko uchronić od bolesnej agonii. Trzeci jest z nami prawoe dwa lata. Trzeba brać następne, aby zabłysnęła po między nami miłość. Życie daje i odbiera. Trudno się z tym godzić, bo boli niesamowicie.
OdpowiedzUsuń